środa, 5 września 2012

Moja mała spiżarnia


Jak już wcześniej pisałam szturmem przygotowuję się na długie jesienne wieczory...
Nie tak zupełnie żebym chciała, ale się przygotowuję (przynajmniej się staram). Pomalutku małymi kroczkami od sierpnia obiecałam sobie, że zrobię domowe przetwory. Myślę sobie w wolnym czasie - dam rade. No właśnie, wolny czas, ale gdzie go znaleźć!!! Ale nie poddaje się, chęci mam to i czas pomału się znajdzie, najważniejsze -  pomyślałam żeby było z czego te przetwory zrobić. I chyba w złą godzinę te słowa padły, bo w sobotę dzwoni mama czy nie chcę cukinii na leczo, mówię OK biorę. Łatwiej powiedzieć trudniej wykonać, bo cały czas walczę z komodą (poszła pod pędzel), cały tydzień z nią walczę - dosłownie!
I chcąc nie chcąc w sobotę na dwa gary, leczo robiłam. Na DWA GARY dosłownie bo tyle tej cukinii dostałam, ale co tam zamrozi się. W poniedziałek mama dzwoni - "przyjedź po pomidory" , no to jadę bo co mam jej powiedzieć? Z pomidorami dostałam śliwki, maliny, buraczki i oczywiście pomidory "bo Zuzia tak je lubi" mówi mama, a mnie ktoś spytał czy lubię je przetwarzać???????? I siedzę teraz w kuchni...



Jestem zawekowana na amen!!! 
I mówię  sobie, że miło będzie w jesienne czy zimowe dni otworzyć taki domowy słoik i poczuć ten unikalny aromat lata...
Więc robię i przetwarzam te pyszności z "mamusinego ogródka" i daję domownikom w ten sposób cząstkę lata w zimie :)





 Nowym pomysłem estetycznym w tym roku są naklejki na weki.  Taka już jestem, że jak zrobię coś w domu to staram się, żeby miało to ładną otoczkę. Uważam, że słoików nie trzeba wszystkich wynosić do piwnicy, ale można porozstawiać je na półeczkach w kuchni, dodać ładne "ubranko", a one się nam odwdzięczą i wprowadzą do domu ciepły klimat.
 Ale się rozpisałam! To za sprawą przesympatycznej Pani Oli (pozdrawiam), która miłymi słowami motywuje mnie do większego rozpisywania się :)


Do zobaczenia w następnym poście.



8 komentarzy:

  1. A może skończymy z tym "paniowaniem"? :-) Byłoby mi bardzo miło! :-) Jako starsza (choć nie aż tak bardzo stara :P) proponuję mnie oficjalną formę zwracania się do siebie, bo inaczej poczuję się zgrzybiałą staruszką. :( Na brudzia proponuję tę przepyszną naleweczkę, którą ostatnio zrobiłaś. :-)
    Pozdrawiam wieczorową porą! :-) Ola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło Olu, na nalewkę zapraszam całkiem serio. A co do wieku to nie będę się licytować ;)

      Usuń
  2. Te słoiczki napisy kolorowe serweteczki zawiązane sznureczkiem całkiem jak u mojej kochanej babci kiedyś było- nostalgia za ciepłem babcinego domu.Bogdan

    OdpowiedzUsuń
  3. Właśnie taki efekt chciałam osiągnąć, każdy chętnie wraca do lat dziecięcych. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tylko czy te serweteczki,sznureczki,naklejeczki można gdzieś kupić.Samemu napewno trudno to zrobić w "zaganianym świecie".Ale jeśli są gdzieś do nabycia to można w XXIwieku stworzyć klimat dzieciństwa,pozdrawiam.Bogdan

    OdpowiedzUsuń
  5. Panie Bogdanie, wszystkie rzeczy można u mnie zamówić. Proszę tylko o informację na e-maila.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Mnie też się to kojarzy z babciną spizarnią.
    Cudny klimat:)
    Ania

    OdpowiedzUsuń
  7. spiżarnia jak z bajeczki o czerwonym kapturku :)

    OdpowiedzUsuń