środa, 28 sierpnia 2013

Na fioletowo...


Lawendę kocham za jej zapach, za cudowne łodyżki zakończone fioletowymi kłosami.
Lubię patrzeć jak delikatnie kołysze się na wietrze...a jaki zapach roznosi się wówczas dookoła...
Od razu wiadomo, że lato w pełni...
Widać nie tylko ja poddałam się, jej urokowi.
Na specjalne zamówienie lawenda poszła pod nożyczki. Na materiale znaczy się:)))


 Miało być, sielsko i utrzymane w kolorystyce fioletu i z motywem lawendy. 
Dla podkreślenia sielskości motyw koronki dodałam ...


W taki oto sposób powstał komplecik lawendowy składający się z podusi i bieżnika.


...

sobota, 24 sierpnia 2013

Moje pamiątki z wakacji ♥♥♥


Tak już mam, że z każdego wyjazdu przywożę do domu COŚ:)
Tak niechcący, niby przypadkiem, no naprawdę niechcący wpadają mi w oko różne przedmioty.
Musicie wiedzieć, że ja tego nigdy nie planuję!
One same do mnie ciągną...
I w tym roku, podczas naszego wyjazdu nad morze, też tak było...
Ale od poczatku.
Jechaliśmy na wczasy ze znajomymi.  Kiedy mieliśmy już serdecznie dosyć drogi i wyczekiwaliśmy mety, a każdy kilometr dłużył się nam niemiłosiernie, moje oczy zobaczyły wystawkę przed domem ze starociami.
- JACIE!!! - wyrwało mi się bo zobaczyłam prawdziwe cudo.
- Zatrzymać Ci się? - zapytał mój Z.
- Nie - powiedziałam skromnie spuszczając oczy.
Pan Mąż popatrzył na mnie i powiedział:
- W drodze powrotnej się zatrzymamy
- Ok - powiedziałam i zaczęłam modlić się, żeby to COŚ na mnie poczekało.
Przez cały pobyt na wczasach myślałam o tamtej miejscowości...
Pobyt był udany, w mile spędzonym towarzystwie...ale o tym już wiecie...przyszedł czas na drogę powrotną...
Pan Mąż dzielnie pamiętał (chociaż nazwy miejscowości nie pamiętaliśmy - jechaliśmy na "czuja"), jedziemy, jedziemy i całą przebytą drogę zastanawialiśmy sie "gdzie to było???"
Wjeżdżamy w zakręt i...
- HAMUJ!!!- wołam
Bogu dzięki Z. wyhamował szczęśliwie! 
- Dostane zawału kiedyś przez Ciebie!!! - usłyszałam.
 Ale ja już tego nie słuchałam, bo leciałam do mojego cuda które czekało na mnie dzielnie:))))
Zaczęłam to oglądać, Pan Mąż też, a dziecko nasze kochane wznosząc oczy do nieba powtarzało:
- Znowu te starocie!!!
Pytam się Pana Męża czy sie podoba, pokiwał głową i odpowiada że TAK!!!
- A wejdzie to do auta? - pytam się grzecznie i zaglądam za płot co jeszcze wybiorę:)
Po głowie się podrapał, spojrzał na auto, popstrykał, pocykał i twierdząco pokiwał głową.
- Ha! Mam Cię - pomyślałam spoglądając na moje CUDO.
I mam teraz na naszym balkoniku cudowna, śliczną półeczkę:


Śliczna jest prawda???
Powiedzcie, że się Wam podoba, bo ja jestem nią zachwycona ♥♥♥
Urzekła mnie bardzo. Jest to misterna robota i widać, że ręczna praca!


Wiem, że ma niedociągnięcia w postaci rdzy, ale jak się tylko nią nacieszę to zrobię jej lifting:)))
A puki co nasze oczy cieszy! 
Dzisiaj przyszedł do nas Zuzkowy dziadek i też chwalił, tylko na rdzę wyzywał:)))
Ale przyznał, że pasuje na nasz balkonik. Cisze się bardzo bo on, to do pochwał nie za bardzo się rwie. Zuzke chwali, nawet bardzo i za wszystko. Za to co trzeba i za to co nie trzeba :))) Cóż taka rola widać dziadka:)))
A wracając do półeczki to zauważyłyście jak pasuje do stojaka na duża donicę?
Kolor mają ten sam i nóżki wygięte też...


Ależ ja sie cieszę!!! Tyle radości za 40,00 zł. 
To nie wszystko co nabyłam w owym domku:)))
Uwierzcie mi, miła pani która tam sprzedaje ma prawdziwe skarby. Oboje chodziliśmy tam z rozdziawionymi ustami i gdybym nie miała auta zapakowanego po dach wyjechałabym od nich z witrynką drewnianą...
A tak musiałam sie skupić na mniejszych rzeczach.
Wpadł mi w oko dzbanuszek na mleczko i szklana mała bomboniera:


Nie byłabym sobą gdybym ich nie przygarnęła:)))
Razem 18,00 zapłaciłam. 
Szklane bomboniery uwielbiam wyeksponować w mieszkanie w okresie Świat Bożego Narodzenia.
Dla zainteresowanych miejscowość z owymi cudeńkami nazywa się Prusim koło Reska.
Warto tam pojechać:)))
Ja najszybciej odwiedzę to miejsce za rok, puki co ciesze oczy nowymi perełkami:)


Bardzo lubię poranną kawkę na balkonie...
Kwiaty w tym roku nie udały mi się. Myślę że to zasługa upałów - szkoda...
Po wczasach wyrzuciłam cześć i zakupiłam wrzosy. Znak ze czas upływa w zatrważającym tempie...
Ale muszę przyznać, że i jesień ma swój urok:)))
A wrzosy to jej ozdoba...


W wiszącej donicy, też kwiaty dostały eksmisję. Ustąpiły miejsca kompozycji jesiennej...
Zasadziłam dwa rodzaje wrzosu i bluszcz. Ten jasno zielony, płożący wrzos mam po raz pierwszy, ale jak go tylko zobaczyłam wiedziałam, że będzie mój:)))


Donica wisi sobie nad nową półeczką w niezłej symbiozie...


Ależ ja się cieszę z tyn nowych pierdułek!!!!

***

Moje candy klik trwa do 31.08 można się jeszcze zapisać,  chociaż ilość osób którym przypadła do gustu wygrana przerosła moje najśmielsze oczekiwania!!! 
Bardzo dziękuję Wam za tak miłe słowa uznania względem mojego bloga. Witam również nowych obserwujących i zachęcam do odwiedzin:)))

Miłego weekendu:)))

wtorek, 20 sierpnia 2013

Coś wyszło...

Rozkręcam się na całego z pracą. 
Część zamówień wysłana, reszta czeka grzecznie w kolejce i myślę, że się doczeka:)
Wszystko po kolei, numerki rozdane...byle bez przepychanek było...o bójce nie wspomnę...
Witając mnie (za co dziękuję) po przerwie pisałyście, że czekacie na moje prace. Miłe jest to bardzo - to balsam na moją duszę. I dlatego, nie dam się długo prosić i postanowiłam dzisiaj, że pomęczę Was trochę zdjęciami z ostatnich zamówień:)
Dla przesympatycznej Agnieszki, która stawia przede mną nie lada wyzwania, powstało coś takiego:


To blejtramy z grafikami, wymiary 54/54cm.
Te z ważką i motylem koniecznie muszę sobie sprawić w wolnej chwili.


A do tego na życzenie Agnieszki poducha sporawych rozmiarów. Tył poduchy ( czego na zdjęciu nie widać) jest beżowy.


I koniecznie chustecznik z tym samym motywem:)


Który też obiecałam sobie sprawić...w wolnej chwili oczywiście:)))
Ten motyl na chusteczniku urzekł mnie bardzo...
I zasłonki zamówione też były...


Połączyłam beżowy len z bawełną...
...i kolejna podusia do innego pokoju...


...i tak w kółko... kreci się jakoś tak od zamówień do wysyłki i kolejnych zamówień...
Byle by gorzej nie było:)))
Robię wszystko żeby nie myśleć o końcu wakacji.
 Krótka wiosna, szybkie lato ...dzień za dniem ucieka nie ubłagalnie...moment i szkoła się zacznie... wielki sus i Wszystkich Świętych, a potem to już Boże Narodzenie i ... znowu człowiek starszy o rok...
Ale ten czas zapiernicza...może lepiej kończę i pranie szybko zrobię? Jeszcze mnie Mikołaj zastanie z nierozpakowanymi walizkami...to dopiero byłby wstyd!!! Niepotrzebna mi rózga pod poduszką!



niedziela, 18 sierpnia 2013

Wróciłam...

Jestem już:)
Wróciłam z naładowanymi bateriami, gotowa i zwarta do pracy!
Nawet sobie nie wyobrażacie jak ja wypoczęłam. Dni leciały jeden za drugim...
Kompletnie nie interesowało mnie jaki jest dzień tygodnia. Pytałam się tylko Pana męża ile mamy jeszcze dni:))) Poznaliśmy wspaniałe osoby i myślę, że to będzie znajomość na dłużej...
Pozdrawiam Was Agnieszko:)))
No i to miejsce gdzie wypoczywaliśmy...BAJECZNE!!!!
Cisza, spokój...pełni serdeczności właściciele...niczego więcej nie potrzeba...
A te widoki...


...plaża szeroka, bez tłumów do której prowadzi ścieżka przez las...
Nawet naszej Roksi tam pasowało.
Opanowała podwórko na całego:)
Pies właścicieli schodził jej z drogi, a nasza sunia strachliwa strasznie, jak spotkała psa (widać mądrzejszy) który schodził jej z drogi, to wykorzystywała to na maksa. Nawet ganeczek przed domem traktowała jak swój. Leżała na nim (jak wcześniej pies właścicieli) i poszczekiwała...
...No, ale co dobre szybko się kończy i pora była wrócić do domowych pieleszy...i do pracy. Ledwie odespałam drogę to za malowanie musiałam się brać, bo poklikały miłe Panie zakupy na moich aukcjach na Allegro. Siedzę więc teraz z pędzlem w ręce i wdycham zapach farby za którym zdążyłam się stęsknić...bo ja  kocham to co robię♥♥♥
Stęskniłam się bardzo za robótkami...a, że z wczasów przywiozłam trochę zamówień, to wszystko zaczyna się od nowa kręcić...i tak do następnych wczasów:)))
Ostatni rzut na morze i...do roboty!!!


I czas muszę znaleźć na odwiedzenie Waszych blogów, bo niezłe tyły mam:)))

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Podczas urlopu


Wczasujemy na całego!
Czas kiedy nic nie musimy leci nieubłaganie. Zdecydowanie za szybko:)
Jesteśmy na zachodnim wybrzeżu, W Radawce koło Dziwnówka. 
Jest tutaj cisza i spokój. To czego szukamy zawsze na wypoczynku. 
Trafiliśmy w to cudowne miejsce w zeszłym roku i zapałaliśmy miłością do tego miejsca na tyle, że w tym roku też wybór padł tutaj. Na pytanie "Chorwacja czy Radawka" Zuza bez zastanowienia odpowiedziała -  Radawka.
A to cudowne miejsce to Dom Mędrek, tutaj znajdziecie więcej informacji klik.
Ja Wam mogę przybliżyć tutejszy klimat jedynie zdjęciami, bo poczuć tutejszą atmosferę trzeba samemu (jest jeszcze parę miejsc w drugiej połowie sierpnia).

Wszystko wymuskane, dopracowane tak żeby każdy znalazł tu swój zakątek. Właściciele przemili, zawsze witający z uśmiechem letników i miłym słowem. Widać że to co robią, sprawia im ogrom radości.


Oprócz koników są też i bocianki:))) Ich klekot jest powalający...


 I jeszcze małe zakątki tutejszego ogrodu:


 Naprawdę warto przyjechać!!!
W tym roku pogoda sprawiła nam psikusa.
Zuza może i zostawiła pogodę nad polskim wybrzeżem, ale nie na tym co wczasujemy:)
Wczoraj rano wiało, i było 19 stopni. Szału nie ma:)
Wczoraj plażowaliśmy i nieźle się podpaliliśmy. Mam wrażenie, że na moich plecach zadomowiła się pokrzywka. Trochę pieką, dlatego nie narzekamy na pogodę tylko wyczekujemy kolejnego dnia ...zobaczymy co nowy dzień przyniesie...miejmy nadzieję, że słoneczko☺
Dzisiaj do 14-stej plażowaliśmy. Fale ogromne z czego cieszy sie jak dziecko mój Z. a Zuzka mu dopinguje:))) Pisk jest na plaży, że uszy bolą:))) W wodzie bawią się jak małe dzieci:)
A my z Roksi na kocyku łapiemy promienie słońca...

 ...albo patyki rzucamy...


I tak nam lecą dni jeden za drugim...aż się nie chce wracać do domu...
Bo czego chcieć więcej, skoro rybka wędzona jest na wyciągnięcie ręki:)))

***

Bardzo Wam dziękuję za tyle miłych życzeń względem mojego urlopowania i witam również nowych odwiedzających:)))
Teraz lecę zajrzeć co u Was nowego. Muszę przyznać, że mam niezłe tyły...ale tutaj czas leci swoim rytmem i czasami zastanawiam sie jaki jest dzisiaj dzień:)

Do następnego posta!!!

niedziela, 4 sierpnia 2013

Urlop!!!

Ogłaszam wszem i wobec, że zaczynam URLOP:))))
Jupi!!!
Doczekałam się i ja...
Zuza wczoraj wróciła z koloni bardzo zadowolona. Mówi, że pogodę nam zostawiła nad morzem. Na miejscu okaże się czy to prawda czy tylko przechwałki:)))
Nie jestem bardzo wymagająca. Do szczęścia potrzebuję troszkę słońca i dużo, dużo wędzonej świeżej rybki:))) Halibuta w szczególności... Musze się najeść na cały rok:))) Zuza też bakcyla połknęła. Na szczęście, bo do tej pory jadłam rybę wędzona z naszej trójki tylko ja.
Jak ja się cieszę na ten wyjazd!
Należą mi sie te wczasy jak nigdy. Do ostatniego momentu pracowałam. Jeszcze wczoraj lakierowałam, pomiędzy pakowaniem walizek i praniem Zuzinych rzeczy z koloni.
Część prac pokarzę Wam dzisiaj, a inne po wczasach.
Przy tym co szyłam w ostatnich dniach nieźle sie napracowałam, bo były to rzeczy bardzo pracochłonne. Ale zobaczcie same:


To styl marynistyczny - typowo wakacyjny:)
Były poduchy z różnymi nadrukami.



I koszyczek na "pierdułki"


Zawsze się znajdzie coś, żeby do niego wrzucić. Ja podobny mam w łazience na suszarkę i prostownicę.
 Uszyłam też torbę, z typowo wakacyjnym motywem kotwicy:


Nie mogłam się zdecydować na kolor. Granat też mi chodził po głowie, ale w końcu zdecydowałam sie na takie połączenie kolorów. Zależało mi też, żeby uszy były ze sznurka. Żałuję, że wcześniej takiej torby nie uszyłam, bo bym i sobie podobną sprawiła na wyjazd. A teraz raz , że jest za późno, a dwa to mam awersję do maszyny. Wiem, że przejdzie po urlopie:)))
Kolejne poduszki były też w niebieskim kolorze:


Musze przyznać, że nieźle się namęczyłam przy naszywaniu tej kotwicy.
I girlandy dwie też były:


Prawda, że wakacyjne klimaty???

W tym samym stylu, ale z myślą o bardziej  poważnej klienteli uszyłam inne poduszki i bieżnik na ławę...


...oraz kosz sporych wymiarów na np. na gazety, poduchy, koce...


Przy tym wszystkim i jeszcze innym siedziałam całe ostatnie dnie, a niekiedy i noce:)
Ale teraz mam wolne. 
I wiecie co? 
Przyszedł czas, że nic nie muszę, teraz to ja najwyżej mogę chcieć:)))
Jak ja na ten dzień czekałam!!!
Nie wiem, czy tam gdzie jedziemy, będę miała dostęp do internetu. W zeszłym roku był, ale bardzo słaby.
Będę prubowała do Was zaglądać, ale jakby coś to wracam 17-go sierpnia.

Do zobaczenia :)))

P.S.
Przypominam o moim rocznicowym candy klik. Zabawa trwa do 31.08!!!

czwartek, 1 sierpnia 2013

O pastelach mowa



Pomału kończę zamówienia...i odliczam dni oraz godziny do wtorku:)))
Ale o pastelach ma być dzisiaj mowa!
Bo, że pastele królują w tym sezonie to każdy widzi. Te kolorki są typowo na letnie dni.
Dałam się i ja wciągnąć w ten pastelowy szał...i nie tylko ja (na moje szczęście).
Powstał taki komplecik do kuchni, niby nic ale myślę, że może wnieść radość do domu.


Bo kto nie lubi sobie umilać życia ładnymi rzeczami??? O ile się je przyjemniej śniadanko jak wokół stołu takie kolorki królują...



Uszyłam koszyczek na pieczywko i ściereczki pod kolor...






Łapki kuchenne też powstały do kompletu z podkładkami
I tak:)))Starczyło też materiału na fartuszek...


Może ktoś powie, że za słodkie, ale mnie się podoba. Te kolorki bardzo pasują do kuchni i wiecie co? Uszyję sobie takie po powrocie z wakacji:)))
A ten komplet pojedzie do Beatki klik i jeszcze inne też, ale o tamtych innym razem:)
 A żeby nie było, że zostanę z niczym to chcę Wam pokazać co dostałam od dobrej duszyczki:)
W zeszłym tygodniu dostałam całkiem niespodziewanie paczkę. Nie miałam pojęcia co to, nadawca był zamazany, ale dalej grzebię w papierzyskach wypełniających karton i ... wyjęłam CUDO!!!
Był list i ...


Świecznik - przyznacie, że piękny prawda???
I tak doskonale pasuje do małych świeczniczków kupionych na starociach...
W tym samym dniu dostałam od innej koleżanki kwiaty. Jakby się babeczki zgadały, bo kolorki idealnie do siebie pasują:)))


Dziękuje Wam serdecznie. Takie niespodzianki bardzo cieszą i dodają skrzydeł:)))
 Tak sobie teraz myślę, że ile można podarować radości obdarowując drugą osobę choćby drobnostką czy miłym słowem...

Dziękuję Wam ♥♥♥