wtorek, 26 lutego 2013

Zapachniało mi wiosną!!!


Będziecie się śmiały, ale dzisiaj zapachniało mi wiosną!!!
Wiem, za oknem dżysto, plucha i wszędzie panosząca się wilgoć...ale w powietrzu ją czuć i kości mi mówią, ze to tuż tuż...
Idzie, na bank idzie wiosna i zanim się obejrzymy to w balerinki wskoczymy i katany wyjmiemy z szafy!!!
Wiosna to dla mnie najpiękniejsza pora roku. Uwielbiam okres jak przyroda budzi się ze snu. Ptaki cudnie śpiewają, trawa nabiera pięknego koloru, i ten odcień zieleni na drzewach...bajka!!!
Pomału wprowadzam wiosnę do domu.


Pochowałam do szafy ozdoby walentynkowe i wyciągam wiosenne. 
Od razu milej w domu i tak jakoś pojaśniało:)
Chandra dawno już zapomniana, może za sprawą remontu, ale też i marzec zaczyna pachnieć...
Siły witalne są, to może i okna przydałoby się umyć. Tak, tak zrobię, jutro umyję okna.
Zamówienia wszystkie zrealizowane, to wykorzystam to na porządki wiosenne. Chociaż muszę Wam powiedzieć, że na zmiany w kuchni mam ochotę. Mam tutaj na myśli kolor ścian. Teraz mają kolor groszku ale rozmyślam nad ekri. Hm...zobaczymy... Mąż na pewno się ucieszy jak usłyszy co mi po głowie chodzi:)))
Wiosnę w sercu nie tylko ja mam. Na zmiany dekoracji w domy wpadły też  inne miłe Panie. 
Pamiętacie jak zamieściłam posta z zamówieniem do Norwegii? Nie? to klik. Zamieściłam tam zdjęcia m.in. klatki zrobionej z siatki. Owa klatka wpadła w oko dwóm kobietkom. Jedną Panią może znacie, jeżeli nie zapraszam na jej bloga klik to Mysza. Poprosiła o mała klatkę:


Jutro paczuszka wyjedzie do swojej pani:)))
Drugą klatkę, ale dużo większą zamówiła moja stała klientka Pani Dorota. W e-mailu zapytała nieśmiało czy zrobię klatkę, bo wyczytała między wierszami, że nie lubię ich robić:) Ale czego się nie robi dla miłych klientek!!!


Hmm, chyba aparat krzywo trzymałam:)
Do klatki Pani Dorota zamówiła też zawieszkę "Welcome"


Też ich dawno nie robiłam, ale produkcja odnowiona to jak by ktoś chciał to będą na Allegro klik. Są taniutkie:)))


Bardzo lubię te tabliczki, fajnie wyglądają przed domem zawieszone na czymś i np. wciśnięte w donice z kwiatami.
W między czasie uszyłam poszewkę, która też idzie pod młotek na Allegro:)


I tak sobie myślę, że skoro wiosna tuż, tuż, to może candy jakieś ogłosić? 
W końcu obiecałam Wam z wygranej w Hause of Cotton. Hmm...pomyślę co by tu zrobić...

Puki co uściski wiosenne Wam ślę!!!

niedziela, 24 lutego 2013

Wianek z popcornu:)


W planach ujęty był od dawna, tylko czasu i chęci było brak...
Z kolei jak przyszły chęci to nie było na czym robić wianka...i tak w kółko...
Przy dekorowaniu pokoju Zuzy, została wolna jedna ściana i pomyślałam, że może by tak zrobić jakiś wianek... Warkocz z materiału odpada, pomyślałam że za dużo by już było, dlatego przypomniałam sobie o wianku z popcornu. Zamówiłam szybko podkłady pod wianki, kupiłam popcorn i zabrałam się do pracy...


Wianek trafił na wolną ścianę.

 Mnie końcowy efekt bardzo się podoba, Zuzia też jest zadowolona, chociaż z początku jak jej powiedziałam z czego zrobię wianek to nosem kręciła strasznie:) Ale potem była zachwycona!
Powiem Wam,że praca przy takim wianku jest bardzo przyjemna...człowiek nie zgłodnieje podczas pracy, bo co się wykruszy, to się zje:))) Jedyny minus to pić się chce...
Podczas klejenia, zaświtał mi inny wianek w głowie. Też co prawda z popcornu, ale z dodatkiem surowego lnu...


Ten chyba trafi na ścianę w przedpokoju...pomyślimy, zobaczymy...


Na koniec, muszę Wam podziękować za tak miłe słowa uznania, pod ostatnim postem!!!
 Przyznam, że końcowy efekt pokoju podobała mi się bardzo, ale nie spodziewałam się takiego aplauzu od Was. Jest mi niezmiernie miło, no i Zuzka cieszy się bardzo i cały czas czyta Wasze komentarze:)))

DZIĘKUJEMY ♥♥♥

środa, 20 lutego 2013

Stary nowy pokój...


Pisałam Wam ostatnio, że mam w planach ujęty remont u Zuzy w pokoju. 
Plany były, do realizacji też doszło...ale pomału, zacznijmy od początku...
Pokój Zuzy był ostatnio urządzany w wakacje zanim poszła do pierwszej klasy (obecnie chodzi do czwartej klasy). Dostała biurko, dokupiliśmy do już istniejących wcześniej komód parę innych. Trzy ściany zostały wówczas pomalowane na kolor zielony, a jedna na seledyn na której miała namalowany z szablonu czekoladowy duży kwiat, dywan też był czekoladowy, kanapa miała ciepły zielony odcień i roletka w oknie była w tym samym odcieniu...itd...
Kolorki raz, że znudziły ale też i przybrudziły, więc wpadłam na pomysł żeby przemalować pokój. W czasie kiedy trawiłam ten pomysł wpadła mi w ręce po bardzo okazyjnej cenie kapa na Zuzinową kanapę w kolorze ekri...i w tym momencie uderzenie w głowę (dokładnie jak  "Pomysłowy Dobromir") i obraz nowego starego pokoju!!! Pozostało mi przegadać pomysł z Zuzą...córuś moja kochana złapała haczyk...i został nam tylko do urobienia kto? Pan Mąż:)
Tatuś Zuzkowy, oczami przewrócił... mlasnął raz i drugi i... plan zatwierdził:)))
Kułyśmy żelazo puki gorące i zaczęłyśmy gromadzić rzeczy do ozdoby nowego pokoju. W tym momencie wychwalam pod niebiosa Pepco, ile tam jest przedmiotów w tej chwili w stylu Shabby!!! Bo właśnie w tym stylu miał być nowy pokój Zuzy. Zakupiłam rameczki różnego kształtu, kupiłyśmy kosze wiklinowe, doniczki... Tylko z żaluzjami drewnianymi (bo tylko takowe widziałam u niej w oknie) miałam problem. Otóż gotowych 40-sto centymetrowych nigdzie nie było, a na wymiar drożyzna straszna!!! Wiedziałam, że w  Ikea są ale 60-siątki i szukałam, szukałam aż znalazłam w jednym z marketów budowlanych ale 50-siątki. Kolor taki jak chcieliśmy (jasne drewno), cena w miarę przystępna, tylko ten wymiar! Pan mąż postanowił, że da radę je skrócić i pojechaliśmy po nie do Łodzi (bo przecież przy okazji Ikea musiała być). Na miejscu okazało się, że są przecenione!!! Uff myślę sobie, zostanie więcej na Ikea:)))
Zakupy były udane, kupiliśmy od razu farbę na ściany i pozostało czekać na ferie, Zuzę zapakować razem z babcią i wysłać w góry...a my do roboty!!!
Dziewczyny wyjechały a my jeszcze w tym samym dniu zaczęliśmy pakować Zuzkowe skarby do kartonów (czego tam nie było!!!), wynieśliśmy meble i na drugi dzień (niedziela!) Pan Mąż sięgnął za wałek i sufit pomalował, bo na drugi dzień do pracy jechał. W poniedziałek miał przyjść mój tata pociągnąć unigruntem ściany, żeby nowy kolor lepiej złapał...mnie miały zostać do pomalowania ściany (tak dla ścisłości)
I tak w ten oto sposób zaczął się nam remont...
Mimo, ze jeden pokój remontowany, a bałagan w mieszkaniu jakby Halny przeszedł!!!
Tata mój zlitował się nade mną i ściany pomalował na gotowo:))) Mogłam w tym czasie szyć poduchy na nową starą kanapę...
A oto stary nowy Zuzkowy pokój:


Tutaj ściana z biurkiem. Nowa strara tablica na zapiski, miała być pele mele ale ramay nie można było zdjąć i pomalowałam ją na ekri, zawiesiłam sznurek i poprzyczepiałam na nim klamerki...Z lewej strony widać tablicę do pisania kredą. wystarczyło pomalować, przewiercić dziury i przełożyć sznur, a dla ozdoby zawiesić serduszko...Wiadereczka widoczne na relingu były metalowe w takowym kolorze to też poszly pod pędzel:) Służą na kredki, długopisy...


W pokoju małej nastolatki walają się różne "przydasie" np. torebki stąd pomysł na wieszak, kupiony za grosze w markecie budowlanym i pomalowany...Koło tablicy wisi anioł jest to Anioł Szczęścia który Zuzaaka dostała od chrzestnej na Komunię. Z początku wisiał na innej ścianie ale po remoncie zmienił miejsce...
Jak już jesteśmy przy temacie "przydasi" to pokarzę Wam co uszyłam na piloty, które walają się po całym pokoju. Pomysł szanownego Pana Męża, powiedział"wymyśl coś na te piloty".
  No to wymyśliłam:)

Zapraszam wycieczkę dalej:


Przechodzimy do ściany na przeciwko biurka:) Kanapa jak pisałam wcześniej była zielona a, że trafiłam na fajną kapę została przykryta. Miała też duże (w sensie wielkie) poduchy, ale dostały eksmisję do piwnicy a a ich miejsce zaprosiłam nowe uszyte przeze mnie:) 


Nad kanapą zawisła półka na której miejscu wcześniej był namalowany szablon...



Na półce znalazły swoje miejsce literki zakupione z zrobione przez zdolne ręce dziewczyny z bloga "drewniano mi" tu klik . Pisałam Wam wcześniej o tym moim zakupie...
Pod półką zawiesiłam girladę papierową od Cat tu klik. Wystarczyło wydrukować i przeszyć na maszynie:)
Takie nic a cieszy!
Obok kanapy na ścianie powiesiłam zdjęcia Zuzki. Mamy to szczęście, ze ma nam kto robić piękne zdjęcia. Otóż siostrzenica moja to prawdziwa dusza artystyczna a Zuzka to jej modelka... Paula ma 17 lat i od ładnych paru lat jej pasją są zdjęcia...robi je piękne...potrafi ująć i wyłapać tak piękne momenty!!!
To wielkie zdjęcie zrobiła jeszcze jak chodziła do podstawówki!!!

Zakupiłam więc w Pepco rameczki, przemalowałam je na ekri i powstała w ten sposób mała galeria prac Pauli:)))
I jeszcze szepnę tylko o oknie. Do tej pory wisiała tam roleta zielona, teraz okno zdobią drewniane żaluzje które skrócił mój Z. Narobił się przy nich strasznie, musiał zdjąć wszystkie listewki, skrócił i zakładał od nowa...ale czego się nie robi dla córci:))) Mój wkład w okno to z kolei zasłonka lniana, uszyłam i zawiesiłam...


Przepraszam za jakość zdjęcia ale musiałam skręcić żaluzje do robienia zdjęć:)))
Remont pokoju skończył się tydzień temu, ale nie zamieszczałam wcześniej zdjęć bo wiedziałam, ze Zuza lubi zaglądać na mojego bloga, a miała to być dla niej niespodzianka...
Dzisiaj nad ranem wróciła z babcią (3.30 autobus miał małe opóźnienie z powodu opadów śniegu), weszła do pokoju, usiadła na kanapie, rozglądała się i wołała "o jacie, o jacie!!!" Jednym słowem była w szoku:)))
Opłacało się zrobić dziecku niespodziankę, radość była obustronna!!!

Jestem ciekawa Waszych zdań...
Muszę Wam też podziękować za doping i wsparcie przy planach i remoncie:)))
Dziękuję że jesteście kochane!!!
Witam też nowych odwiedzających i zapraszam do częstszych wizyt.

sobota, 16 lutego 2013

No muszę się pochwalić...

Zbierałam się do tego postu od rana, ale najpierw zakupy, potem ostatnie porządki w Zuzkowym nowym pokoju (relacja później), obiad, spacer z psem i już, już miałam pisać ale mój organizm odmówił mi posłuszeństwa i musiałam się położyć. Plan był taki, że na 15 min a wyszło jak wyszło i obudziłam się po 2 godzinach! Trudno ostatnimi czasy miałam prawdziwy maraton i nie wytrzymałam, musiałam się zregenerować. Ale muszę Wam powiedzieć, ze od razu lepiej myślę:)
No dobra jak zwykle odbiegłam od tematu a miało być o chwaleniu...
A mam czym moje drogie bo otóż czas jakiś temu wygrałam candy w fuN!ta i to nie byle jakie!!!
Do wygrania były piękne korale z pomarańczowym koralowcem i drewnianymi koralikami:

Zapisując się nawet nie marzyłam, że mogę wygrać te cuda ale miałam straszną chcicę na nie!!! No takie parcie na nie miałam, że ...chyba siła mojej woli wstrzymała maszynę losującą na moim numerku.
 I mam cudne, śliczne koraliki!!!
Zdjęcia podwędziłam z fuN!ta, były takie ładne, że nawet głowy sobie nie zawracałam robieniem moich fotek :)))
Swoją drogą zazdroszczę ludziom robienia ładnych zdjęć!
Jak już jesteśmy w temacie chwalenia się, to szepnę Wam słówko o moim ostatnim zamówieniu. Różni się ono od innych zamówień tym,  że pojechało dzisiaj do Norwegii.
Jakiś czas temu napisała do mnie pytanie przez Allegro Pani Magda czy wysyłam zamówienia za granicę. Wysyłać wysyłam, ale nie tak często jak krajowe no i jest jeden temat mianowicie wysyłka - strasznie drogo Poczta Polska sobie liczy za zagraniczne przesyłki! Wyobraźcie sobie, że koszt wysyłki przewyższa niekiedy zakup paru rzeczy!!! Granda!
Miałam już parę razy wysyłki za granice, ale mądre i gospodarne Polki prosiły mnie zawsze o wysłanie paczki do rodziny bądź znajomych w Polsce a oni jadąc tam w odwiedziny zawozili im przy okazji zakupione rzeczy. Tak też doradziłam Pani Magdzie. Okazało się, ze mąż Pani Magdy będzie w kraju to miał zabrać zakupione rzeczy. I właśnie zakupy zostały zabrane...
Przez e-maile ustaliłyśmy co mam naszykować, wybrałyśmy grafiki i zabrałam się ochoczo do pracy (dobrze, że w tym czasie tata zlitował się nade mną i pomalował Zuziny pokój bo Pan mąż cały dzień w pracy)
I takie oto rzeczy wybrała sobie Pani Madzia :


Tace, chustecznik i skrzyneczki na kwiaty.


Poszewki koniecznie z napisem Nord i rogaczami. Pani Madzia wybrała sobie Pana Jelonka a ja już od siebie dodałam Panią Jelonkową. Grafikę ta ostatnią dostałam dzięki życzliwości pewnej miłej blogowiczki z Beti Hause  musiały byście widzieć moją minę jak chodząc sobie po blogach w pewnej chwili zobaczyłam na zdjęciu właśnie Panią Jelonkową...napisałam w komentarzu błaganie o grafikę i zlitowała się dziewczyna nade mną i przesłała!!! Cieszę się bardzo bo poszewki miały być w Norweskim klimacie, a grafiki które przesyłałam Pani Magdzie nie chciały się otworzyć, więc poddałam się i już miałam nałożyć drugiego takiego samego jelonka, a tu e-mail z grafiką dostałam!!! I powstała parka:)))
Do zamówienia uszyłam jeszcze fartuszek, niestety nie miałam już siły zejść do piwnicy po manekina i zrobiłam zdjęcie "byle jak". Wyszło jak wyszło, ale w rzeczywistości jest śliczny, połączenie lnu i koronki bawełnianej dało zadowalający efekt:)


I jeszcze klateczka. Dawno jej nie pokazywałam bo nie cierpię jej robić! Palce człowiek po niej ma tak poniszczone...ale robiłam parę w ostatnim czasie to jedną wolną też z rozpędu wykonałam i dobrze bo znalazła nową włąścicielkę:)


 Klateczki te są o tyle fajne, ze można w nich trzymać zarówno świece jak i kwiaty. Pięknie wyglądają z pelargoniami w sezonie letnim... szkatułeczki ze zdjęcia też pojechały w tą samą podróż...
A ja od siebie dałam w prezencie tabliczkę "Welcome" 


i lusterko:



Pozostaje mieć mi nadzieję, że nowa właścicielka będzie zadowolona z zakupów jak i z prezentów.
Pani Madziu - dziękuję!!!!

Miłej niedzieli Wam życzę:)))

wtorek, 12 lutego 2013

W przerwie między pędzlem a ...

Jak pisałam w zeszłym tygodniu, plany miałam takie, że Zuzka wyjeżdża w góry a my remontujemy jej pokój...
No łatwiej powiedzieć trudniej wykonać!!!
Zaczęło się od pakowania całego jej dobytku w kartony, które przytachałam owszem ze sklepu, ale przeliczyłam się w ilościach bardzo jej potrzebnych rzeczy!!!! Po namyśle, postanowiłam niczego nie wyrzucać, bo zmorą mojego dzieciństwa była moja mama wpadająca dwa razy do roku i robiąca mi segregację potrzebnych mi według niej rzeczy...Po takiej selekcji niczego nie mogłam znaleźć...
Postanowiłam jej zostawić tą przyjemność, a ja skupiłam się na malowaniu i szyciu dekoracji...
Plan był taki, że sufit maluje pan mąż, a ja ściany...ale mój tata wpadł wczoraj i zaczął wymachiwać pędzlem, a efekt jest taki, ze wieczorem Zuza miała pomalowany pokój!!!
Mnie pozostało skupić się na zamówieniach i dekoracjach Zuzki:)))
I tak oboje wymachiwaliśmy sobie pędzlem, tata w jednym pokoju a ja w drugim...aż tu nagle dzwonek, otwieram a tu listonosz z paczuszką...Od razu domyśliłam się od kogo...
To Dusia wysłała mi swoje szydełkowe cudeńka!!!
Jakiś czas temu podziwiałam u Dusi na blogu piękne serwety szydełkowe i nie tylko, napisałam wtedy, ze mnie szydełko nie lubi...Dusia to podchwyciła, a że moje wypociny też jej się bardzo podobały to wyszła z propozycją wymianki. Ja na to chętnie przystałam, umówiłyśmy się co sobie każda życzy i zabrałyśmy się do pracy:)) )Moim marzeniem były serwetki pod filiżanki...takie calusieńkie na szydełku...
I Dusia spełniła to życzenie:


Są piękne!!!!!!!!!!!!!!!!
I do tego dostałam szydełkową etujkę na płatki do demakijażu i jeszcze piękne serduszko...takie wiosenne...
Już wisi na klamce od okna i zdobi pięknie pokój...
Ja w zamian za serwetki (piszę serwetki bo nie wiedziałam, że dostanę coś jeszcze) zrobiłam dla Dusi (na jej życzenie):


 chustecznik, serduszka i naklejki na przetwory domowe. Mam tylko nadzieję, że Dusi się wszystko spodoba:)
Mam nadzieję, że paczuszka doszła dzisiaj do Dusi...
Ale to nie wszystkie prace jakie robiłam w zeszłym tygodniu, otóż niedawno zawarłam nową znajomość z Dominiką która od niedawna prowadzi blog " Moje Wariacje". Zajrzyjcie tam koniecznie!
Ale do rzeczy, Dominika bardzo lubi styl shabby chic i dlatego oglądając mojego bloga zobaczyła tace i skrzyneczki na kwiaty. Kobietka chyba w gorącej wodzie kąpana, bo od razu złożyła zamówienie:)))
Paczuszkę wysłałam wczoraj...może dzisiaj doszła...
A taca i skrzyneczka wyglądały tak:


Nie byłabym sobą gdybym nie dorzuciła jeszcze czegoś:)))
Skrzynek na kwiaty pomalowałam więcej, pójdą na Allegro...


I tym wiosennym akcentem kończę na dzisiaj...
Następnym razem postaram się zamieścić parę zdjęć z gotowego (mam nadzieję) pokoju Zuzy:)))

piątek, 8 lutego 2013

Walczę dalej:)

Chandra nie przeszła, siły nowe nie zapukały u drzwi, a pomimo braku sił witalnych walczę dalej z zamówieniami. W sumie to dobrze, że są (zamówienia), bo w przeciwnym wypadku siedziałabym w fotelu z książką  i nic nie robiła...a tak, jestem zmuszona do działania:)


To zamówienie spłynęło od Pani Renaty, która po przejrzeniu dokładnie bloga zamówiła oprócz podkładek pod kubki, fartuszek w białym kolorze:


A to zrobiłam na prośbę Pani Kingi:


Jest to: chustecznik, skrzynka na kwiaty i pudełeczko na waciki. Wszystkie te rzeczy, maja zdobić świeżo wyremontowaną łazienkę:)
Zamówienie obejmowało również serca, wszystkie miały być z innym nadrukiem:


Uwierzcie mi, że naprawdę opadłam z sił, a jeszcze dzisiaj muszę Zuzę spakować na ferie...no a od jutra szturm na jej pokój! Najpierw pakowanie wszystkiego w kartony, później segregacja (czego ja tam nie znajdę), wynoszenie mebli i ...akcja pędzel!!!
Póki co idąc za Waszą radą regeneruję się wieczorkami.


Uwielbiam światła lampek i świec pozapalanych w całym mieszkaniu. Działa to na mnie bardzo wiciszająco.
Tylko kominka mi brak. O! teraz tak sobie myślę, że jak bym miała kominek to żadna chandra by mnie nie dopadła!!! A tak, pozostaje mi palić świece:(
 Siedzę sobie na kanapie, czytam po kilka razy tą samą stronę w książce (naprawdę nie mogę się skupić) i popijam Ajer. 

Olu dzięki Ci za niego, jest wart grzechu!!!
Dziękuję Wam kochane za miłe słowa dodające otuchy i ślące energię:)))
A ode mnie światełko dla Was :)))


BUZIAKI!!!

środa, 6 lutego 2013

Lenia mam...


Chyba wysiadłam...
Brak energii, humoru i chęci do pracy!!!
Obawiam się, że dopadła mnie chandra przedwiosenna;(
Przede mną remont u Zuzki w pokoju, a ja poza paroma pomysłami na zmiany mam dziurę w głowie. A gdzie siły i chęci na pracę? Obawiam się, ze polegnę...dziecko moje kochane tak się cieszy na te zmiany, a ja im bliżej remontu, tym mam większe obawy. Radość jej jest o tyle wielka, że pokój zobaczy dopiero po powrocie z ferii od mojej siostry. Zabiera ją tam moja mama. Wyjazd na ferie Zuzi w góry jest już tradycją, ale dopiero od zeszłego roku jeździ tam na biegówkach, i połknęła haczyk...Jest zapaloną kibicką Justyny Kowalczyk. Mówi, że Ania zabiera ją na trasy Justyny i dlatego tak dobrze się tam jeździ:)))
I teraz tak się zastanawiam, że nie wiem już na co bardziej się cieszy, czy na zmiany w pokoju, czy na biegówki, czy na pobyt u Ani (musicie wiedzieć, że są w niezłej komitywie), a do tego jej ukochana kuzynka Paulinka.
Oj czuję, że radość będzie ogromna i na pewno z obydwu stron:)))
A mnie puki co pozostaje się zregenerować i do roboty!
Więc popijam kawkę


 szukam czegoś ciekawego w telewizji, chodzę z Roksi na długie spacery...i nie podaję się.
Robota z zamówieniami mi w ogóle nie idzie, chyba przeceniałam siły na zamiary:(
Wszystkich oczekujących proszę o cierpliwość i wyrozumiałość!!!
Wczoraj przyszła paczuszka z zamówionym towarem i zaraz muszę się wziąć za pędzel. Mamy z Dusią w planach wymiankę, więc muszę dać sobie kopa...
Ale puki co, siedzę przy książce, popijam pyszny domowy ajerkoniak (jest tak dobry, że obawiam się iż wpadnę w nałóg)..i ładuję baterię.



piątek, 1 lutego 2013

Dużo się dzieje


Czy zauważyłyście, ze doba ma dziwną tendencje do rozciągania się lub kurczenia?
Np. u dentysty w poczekalni, człowiek chce mieć to jak najszybciej z głowy, a tu masz! Czas się wlecze jak żółw. Albo jak jest dużo pracy do zrobienia, to kurczy się i czasu brak na wszystko...
Złośliwa jakaś jest czy co?
To właśnie mam tak teraz, zamówień trochę mi spadło, człowiek chciałby piąty bieg włączyć, a tu dupa! Nie dość, że baterie słoneczne powoli rozładowują się, to doba się skurczyła i czasu na wszystko brak!
No ale co mi pozostało? Pożalę się, pożalę i jazda do pracy!
Pamiętacie moje poduszki z lnu, te co niedawno szyłam? Nie? to klik Otóż zakupiła dwie na Allegro, pewna miła Pani Justyna.


 I jak to typowa kobieta, chciała jeszcze inne rzeczy, których nie miałam wystawionych na aukcjach. Napisała e-maila z pytaniem czy mam ? A że ja miałam, tylko nie pomalowane, to raz ciach i gotowe.


Jest to taca, podkładki pod kubek z pudełeczkiem i chustecznik. Motyw, na życzenie Pani Justyny:)
Do tego zamówione były jeszcze poszewki lniane, w kolorze ekri. Motywy na nie też wybrała sobie Pani Justyna, po przejrzeniu dokładnie bloga. Piszę dokładnie bo motyw "rogacza" Pani Justyna dopatrzyła się na małym serduszku z początkowych blogów klik.
Że Ona go tam zobaczyła to dziw:)


 Pani Justyno ma nadzieję, ze paczuszka doszła i - dziękuję:)

***
W między czasie, Ania zamówiła dwa pudełeczka ozdobione metodą decoupage. Jedno miało być z różami, drugie motyw przewodni to lawenda.





Poszły dzisiaj rano do nowego właściciela :)
Jeszcze jedna miła Pani, przez Allegro zamówiła serwetnik i podkładki pod kubek, ale z innym motywem:


Pani Martyno: dziękuję ;)
Robiłam jeszcze jeden komplet: taca, podkładki i szkatułka z motywem jak powyżej, ale gapa ze mnie straszna, bo po wydaniu zorientowałam się, ze nie mam zdjęcia! Zła jestem na siebie, bo zależało mi na pokazaniu go na blogu ze względu na zamawiającą. Wiem, że Pani Halina systematycznie wchodzi na mojego bloga.
Cóż za gapowe się płaci!
Ale Pani Halino, może będzie kiedyś jeszcze jakaś okazja:)))
A teraz kochane zmykam, bo goni mnie następne zamówieni...powiem tajemniczo: lecę szyć, ale nie poszeki. Tym razem to coś innego:)))
Trzymajcie się zdrowo, bo grypa się bardzo panoszy:))))