sobota, 28 grudnia 2013

Dziękuję***


Święta minęły nam w bardzo przyjemnej atmosferze. 
Nie ma to jak spotkać się z najbliższą rodziną:)
Gwar był w całym domu...pisk dziewczyn przy rozpakowywaniu prezentów - niezapomniany...
A teraz? Cisza...
Rodzina wróciła do swoich domów, a nam pozostały smakołyki świąteczne...i wspomnienia tamtych chwil...
Wszystko co dobre szybko się kończy.
Przed nami Nowy Rok...nowa kartka w kalendarzu...postanowienia noworoczne - których nigdy nie doprowadzam do końca...
Ale póki złożę Wam życzenia na Nowy rok, chciałabym podziękować za życzenia świąteczne.
Jest mi ogromnie miło, że tyle osób pamiętało o mnie:)
Justynko , Beatko, Brydziu, Dorotko, Dusiu, Lulu, Beatko
- bardzo Wam dziękuję za życzenia i upomniki.
A oto one w małym skrócie:)


 Dzięki Wam mój dom wyglądał podczas Świąt cudownie!!!!




Jak to miło, że tak niewielki gest potrafi uszczęśliwić człowieka:)))
Chcę Wam jeszcze pokazać co zrobiła dla nas nasza córcia.


To już drugie Święta kiedy otrzymaliśmy od niej upominek...przyznam że byłam bardzo wzruszona...
Choineczka była perfekcyjnie wykonana!!!
Jestem dumna z niej:)
Pan Listonosz pukał do naszych drzwi przed Świętami codziennie. Dzień przed Wigilią dostałam wygrane ostatnio candy. To Bea organizowała przedświąteczna zabawę:) Dostałam śliczna girlandę gwiazdkową zrobioną przez Beatę.

Jej rozmiary powalają! I tak pięknie jest wykonana..- DZIĘKUJĘ Beatko!
I Wam za wszystkie życzenia, te wirtualne też:)))

niedziela, 22 grudnia 2013

Wesołych Świąt



***
Życzę Wam prawdziwie radosnych Świąt Bożego Narodzenia 
oraz uśmiechu i życzliwości w najbliższych dniach.
Spędźcie te Święta w gronie najbliższych...nacieszcie się sobą.
***

sobota, 21 grudnia 2013

Moje smaki i zapachy Świąt...



Kiedy myślę o Świętach Bożego Narodzenia natychmiast moje myśli kierują się ku zapachom i smakom mojego dzieciństwa... 
U nas od lat obowiązkowo, pomimo pędu życia, wprowadzania co róż nowości towarzyszą nam te same smaki. Jest parę potraw które moje mama robiła tylko w te dni i może dlatego one teraz przywodzą mi na myśl dzieciństwo?
 Ale kto z nas nie powraca chętnie do tych zapachów i smaków????
Od razu człowiekowi robi się cieplej na sercu i uśmiech gości na ustach...
Pomimo tego, że jestem osobą odważną i prąca do przodu to choćby się, waliło i paliło nie zmienię moich przygotowań do Świąt! Owszem przecież można pójść na skróty i kupić najróżniejsze smakołyki i nie narobić się, ale ja podchodzę do tego inaczej. Niekiedy padam na pysk, wściekła jestem, że tyle na siebie biorę...ale przychodzi w końcu ten moment, że ciasta popieczone, podłogi wypastowane, mięso natarte...i ten zapach rozchodzący sie po domu, a mnie wszystko boli jak diabli...myślę sobie:
- Warto było:)
Tak też jest i w tym roku. Pomału w domu rozchodzą się długo wyczekiwane zapachy...
W czwartek zrobiłam orzeszki, a wczoraj wszyscy zasiedliśmy i nakładaliśmy krem. Te słodkości robię tylko na te Święta...może dlatego tak nam smakują?


Pytałyście mnie o przepis na nie. Bardzo chętnie się podzielę. Może macie gdzieś głęboko pochowane formy do nich? Albo u babci na strychu gdzieś tam leżą...

PRZEPIS NA ORZESZKI:

1 margaryna
3 szklanki mąki pszennej
1/2 szklanki cukru
2 jaja
1 żółtko
1 łyżeczka proszku do pieczenia

Wszystkie składniki zagniatamy w jedna masę. Następnie turlamy małe kuleczki, tak zeby pasowały do formy.


Trochę czasu na to turlanie Wam zejdzie:)
Następnie nagrzewamy formę na palniku, przygotowujemy olej i pędzelek do smarowania formy (kto nie mam pędzelka świetnie nadaje się do tego zwinięty ręcznik papierowy) Zwróćcie uwagę, żeby forma nie była zbytnio nagrzana!!! Ja smażę je na średnim palniku. Formę smarujemy za każdym razem zanim położymy kulki! Smażymy je z jednej i z drugiej strony. 

KREM DO ORZESZKÓW

1 margaryna
1 szklanka cukru
1/2 szklanki mleka
3 łyżeczki pełne kakao
2 szklanki mleka w proszku

Wszystkie produkty oprócz mleka w proszku wkładamy do garnka i podgrzewamy. Gotujemy ok. 5 min. Zestawiamy z ognia i mieszamy do wystygnięcia, po czym dodajemy 2 szkl. mleka w proszku i mieszamy. Krem gotowy jest do nakładania orzeszków. Nakładamy go w obie połówki!
Gotowe:)

Drugim smakiem kojarzącym mi się ze tymi Świętami to piernik wigilijny - coś pysznego!
W odróżnieniu od innych pierników można go upiec choćby i Wigilię. Jest widoczny na zdjęciu:)
Charakteryzuje go ogromna ilość bakali...
A oto przepis:

PIERNIK WIGILIJNY

Mały słoiczek miodu
 niepełna szkl. cukru
 1 łyżeczka sody
1/2 kostki masła
1/2 kostki margaryny
 4 żółtka
 3 + 1/2 szklanki maki
1 szkl. zimnego mleka
bakalie: morele, śliwki, orzechy, rodzynki...

1 szkl. maki, miód, soda, szkl. cukru, masło i margaryna wkładamy do garnka i podgrzewamy na małym ogniu ciągle mieszając! Po złączeniu składników wlać mleko i mieszać studzić. Po wystudzeniu dodać 4 żółtka i wsypać pozostałą mąkę - dokładnie mieszając. Na koniec dodać bakalie.
Ja to ciasto wykładam do trzech małych rynienek aluminiowych.
Piec ok. 1,10min.
Prawda że proste? A jakie smaczne:)


Przede mną jeszcze dzisiaj; ciasteczka maślane, śledzie w majeranku i czosnku, ryba smażona w zalewie pomidorowej...a gdzie strawa na Wigilię???
Ale nie narzekam - lubię to:)))
A jak u was dziewczynki??? Wyrobione???


środa, 18 grudnia 2013

Błogi spokój...


Z przygotowaniami do Świąt jestem w czarnej...
Jedno co mam przygotowane to wygląd domu. No ale tym to my się w Święta nie posilimy - chyba, że duchowo:-) A goście zaproszeni!!!
Jeszcze tylko (albo aż) decoupage i będę mogła wkroczyć do kuchni.
Według planu wypada to jutro, ale czy wypali czas pokaże...
Mam w planach do zrobienia moje ciasteczka maślane, które w zeszłym roku jak pamiętam zrobiły niezłą furrorę na blogu. Kto chętny przepis i wykonanie tutaj.
Będę też piekła orzeszki z pysznym kremem, piernik wigilijny, sernik...
Ale póki co zrobiłam sobie dzisiaj wieczór relaksu z winkiem i książką pod kocykiem. Pozapalałam wszystkie świece i mam błogi spokój...


Blask świec wpływa na mnie bardzo uspokajająco...
Dzisiaj rano skończyłam nasze poduchy do dużego pokoju. Pokazywałam je już Wam wcześniej. Tamte poszły na pniu i musiałam sobie sprawić podobne:)


Psina nasza nie dała się zgonić z kanapy. Na nic zdały się wołania i przekupywanie piłką...wolała pozować:)
Wracając do świec to też tak macie? Ja zapalam je zawsze w ponure wieczory...
A propos błogości i ciszy - Pan Mąż wraz Zuzą oglądają właśnie mecz piłki ręcznej kobiet. Możecie sobie wyobrazić jakie emocje nimi kierują!!!
Zuza krzyczy... Mąż ryczy...
KOMEDIA:)))
A ja popijam winko i rozkoszuję sie chwilowym nic nie robieniem...


Wiem, zaraz muszę siadać do decoupagu, ale jeszcze moment, jedna chwilka...ta książka tak kusi...


wtorek, 17 grudnia 2013

Zielona pani...


Mamy ją:))))
W sobotę rano Pan Maż z Zuzkowym dziadkiem pojechali na pobliską plantację i kupili choinki.
My z Zuzką pucowałyśmy w tym czasie dom i czekałyśmy jak na drożdżach...
W między czasie dziecię moje niecierpliwe (po mamusi) dzwoniło z dziesieć razy do naszych panów z pytaniem:
- macie już???
i za każdym razem słyszała to samo:
- jeszcze nie...
Aż w wreszcie MMS z fotką Zielonej Pani i pytaniem:
- może być?
- TAK!!!!
Po godzinie Z. wszedł do domu z choinką tak cudnie pachnącą...aż się buzia śmiała wszystkim :)))
Od razu zapakowaliśmy ją do stojaka (zrobionego lata temu przez mojego tatę), siatkę usunęliśmy i...
...moment ciszy...
i...padło to samo słowo od lat:
- PIĘKNA!!!
Zerwaliśmy sie wszyscy w tym samym momencie i dalej do szafy po ozdoby sięgać...
Mamy ich całą masę, trochę kupnych, trochę zrobionych przez nas, a trochę otrzymanych od innych.
Ale wszystkie mają dla nas ogromną wartość sentymentalną...
Najpierw oświetlenie, potem gwiazda (od początku ta sama) i w końcu pierwsza zawieszona bombka


To domek przyniesiony z mojego rodzinnego domu. Moja mama wniosła je w "posagu" ze swojego domu... Te domki były wieszane zawsze jako pierwsze. Mój tata wieszał je na najwyższych gałązkach choinki...my z siostrą przywiązywałyśmy do tej "naszej tradycji" bardzo dużą wagę... i kiedy moja mama ładnych parę lat temu kupiła nowe domki, my z siostrą na znak "protestu" przygarnęłyśmy te "stare" do naszych domów i wprowadziłyśmy "tradycję" wieszania domków... 
I wiecie co jest najpiękniejsze?
To, że nasze córki podchwyciły tą naszą całkiem prywatną tradycję i przy ubieraniu choinki wołają:
- najpierw domek!!!
W tym roku Zuza zapytała nas czy  damy jej ten domek. A ja bez zastanowienia odpowiedziałam:
- Tak dostaniesz go i powiesisz go na swojej pierwszej choince w swoim domu...
Chyba usłyszała to co chciała..bo tylko delikatnie się uśmiechnęła...
Aż się cieplej robi na sercu...
A oto nasza Zielona Pani:


My choinkę ubieramy w swojskim stylu:)
Jest tam miejsce na bombki (ale niewiele), suszki pomarańczy, słomiane ozdoby, z masy solnej zrobione lat kilka temu, decoupagowe, Zuzkowe ozdoby jeszcze z czasów przedszkolnych...
Ona jest ... taka nasza:)))


Chociaż jest jeden warunek - musi być żywa! przez całe moje życie nie miałam sztucznej choinki. Ten zapach świeżo wniesionego drzewka...jest cudnie:)
Z taką czujemy się najlepiej...

***

W sobotę, podczas czekania na choinkę zrobiłyśmy z Zuzą szybką dekorację drugiej części przedpokoju.


Nie miałam na nią specjalnego pomysłu i co miałam to postawiłam.


Reniferki królują u nas - są w każdym kacie...
I klosz z siatki postawiłam też:)
Orzeszki ubrałam w krateczkowe kokardki, trochę suszków pomarańczy, mech, szyszki...


Wyszło co wyszło, musi tak zostać...
Na tym kończę dzisiaj i lecę do pędzla bo ostatnie wysyłki czekają...


sobota, 14 grudnia 2013

Coraz bliżej Święta

Pomału wychodzę na prostą:)
Jeszcze tylko parę rzeczy i będę na finiszu.
Jutro zapalimy trzecią świecę...coraz bliżej Święta!
 Najpiękniejszy czas w roku jest już na półmetku...ani się obejrzymy jak zasiądziemy do wieczerzy wigilijnej...
Ale póki co szyje, maluję i staram się ogarniać jakoś nasze mieszkanie...zostały mi dwa okna do umycia - ha!
U Zuzy już świątecznie:


Choinkę jej zrobiłam z żywych gałązek świerku. Powtykałam w gąbkę gałęzie i związałam drucikiem dookoła. Nauczyła mnie tego Iza - dziękuje!
Uszyłam też zazdroskę do okna. Posztukowałam materiały z koronką i wyszło co wyszło - z czego obie się cieszymy:)


Jak dla nas efekt zadowalający:)))
A tak prezentuje sie w wielkim skrócie Zuzkowy pokój:


Część dekoracji świątecznych to zasługa Doroty. Jest moją stałą klientką (bardzo wierną), która systematycznie zamawia co nieco:) Dorota przeczytała na moim blogu, że królują u nas czerwienie i wiecie co? Przysłała mi paczkę z dekoracjami!!! Nie mogłam uwierzyć!!! Ogólnie wszyscy narzekają, że świat zepsuty, że ludzie bez empatii, a tymczasem ja spotykam same anioły! Jaka była moja radość przy rozpakowywaniu paczki...czego tam nie było, a wszystko co było przecudnej urody:)))
Dorotko dziękuje ♥♥♥...
A żeby nie było, że tylko ja dostaję "coś" dla Beatki klik
Pokarzę tylko poduchy, bo paczka jest w drodze i nie chcę psuć niespodzianki:)


Zdjęcie nie najlepszej jakości za co przepraszam. Światło mi bardzo rozjaśniło nadruk:(


Wiecie miałam straszny dylemat co do nadruku na poszewkach. O ile sztukowane poszewki już pokazywałam nie raz, to z tym nadrukiem miałam  wrażenie że to plagiat. Pokazywała je Atena z Drewnianej szpulki klik. I mówię to Beacie, że ja to takich chyba nie uszyję ale ona na to: "nie po to pokazywała w gazecie i dawała kurs na nie żebyś ty myślała o plagiacie" ...no to zrobiłam!
I wiecie co? Chyba uszyje sobie takie same:))) Brakuje mi w pokoju tylko poduszek, bo to o czym marzyłam od dawna uszyłam sobie wczoraj


To mały okrągły obrusik na mój ukochany stolik!!!
Podpatrzyłam go u Ateny czas jakiś temu, ale myślałam że szycie tego to za wysokie progi jak dla mnie...ale w końcu pomyślałam sobie tak: najwyżej zmarnuję materiał. Nie ma ten kto nie ryzykuje ... i uszyłam, chociaż klęłam przy tym jak szewc!


Warto było się namęczyć - prawda?
Nawet sobie nie wyobrażacie jaka chodzę dumna:)))
No buzia mi się cieszy na maksa!!!



wtorek, 10 grudnia 2013

...a czas leci...


Druga niedziela adwentu za nami...
Czas leci w takim tempie, że zaczynam się bać czy zdążę ze wszystkimi zaplanowanymi rzeczami!
Część okien pomyta, druga połowa czeka grzecznie na swoja kolej. Póki co staram się nie podnosić rolet jak słońce świeci - umazane od tych deszczy że szok! Ale idę w myśl zasady: "czego oczy nie widzą tego sercu nie żal" i udaje że nie widzę tych moich porządkowych niedociągnięć...
Jeszcze tylko parę dni i będę wyrobiona z zamówieniami - ha! 
Do Ewy klik pojechały już klosze z siatki:


Dzisiaj powinny być już u Ewy (jeżeli poczta się spisze)
Poduszki z lnu dla Izy tez ukończone


Wymianka Mikołajkowa z Balerinką klik też osiągnęła finisz:)
Ja wysłałam Anecie tabliczki z napisami:



Była też mała niespodzianka, ale Aneta chyba dzisiaj dostanie paczuszkę dlatego nie zdradzę co to:)
Ja dostałam prześliczne serwetki pod kubeczki:


Jestem nimi oczarowana!!!
W paczuszce była też większa serwetka:


Anetko bardzo Ci dziękuje!!!!
Coś mi sie wydaje, ze serwetki będą teraz używane nie tylko przeze mnie:) Zuza była zachwycona nimi...


W między czasie dla mojej kochanej Ilony, zrobiłam w podziękowaniu za jej dobre serducho wianuszek świąteczny:


Ja mam podobny na drzwiach wejściowych, ale w zielonym kolorze...
W wolnym czasie zrobię zdjęcie to też się pochwalę...a co!
Teraz zmykam do maszyny, bo jeszcze inne kobietki czekają na swoje rzeczy...

czwartek, 5 grudnia 2013

Czerwienię się...świątecznie...


Święta Bożego Narodzenia kojarzą mi się z czerwienią, zielenią i bielą (tą za oknem też).
Bywały u mnie czasy kiedy królowały fiolety, ale wróciłam do czerwieni. Fioletowa kanapa póki nie ma nowej zakryta jest wielgachną kapą, stare dekoracje świąteczne w tej kolorystyce pochowane głęboko w pawlaczu... Część czerwonych dodatków zachowałam, a nowe gromadzą się cały czas.
Serducha krateczkowe uszyłam sobie i zapakowałam do szklanej patery...gałązki modrzewia przyniesione z ostatniego spaceru są już w wazonie...


W tym roku czerwona krateczka będzie u mnie tematem przewodnim:)
Z początku myślalam, ze połączę ja z beżem, ale po przemalowaniu pokoju i zakupie paru białych dodatków rozważyłam temat ponownie i postanowiłam połączyć ją jednak z bielą.
Uszyłam zasłony do dużego pokoju


Bałam się tego mojego pomysłu z zasłonami, bo myślałam czy czasem nie zrobię sobie "wiejskiego domku" w dobrym tego słowa znaczeniu oczywiście! Moje obawy szły w kierunku rozmyślań czy krateczka wprowadzi świąteczny nastrój. Dziecię moje kochane oczywiście kręciło nosem, Pan Mąż kiwał niezdecydowanie głową ,a ja miałam natłok myśli w najwyższej części mojego 156 cm. ciała:)
Szyłam i cały czas zastanawiałam się nad końcową wersja góry zasłon : czy na szelkach, czy tunel, a może troczki???
I uszyłam troczki:


Wczoraj z samego rana umyłam okna (szczękając przy tym nieźle zębami), odgruzowałam z grubsza pokój i zawiesiłam zasłonki. 
Ależ mi się buzia śmiała!!!
Powiesiłam przy nich lampioniki,


latarenka dostała czerwoną świecę, dwa cyprysiki postawiłam w centralnym punkcie wielkiego okna i mam - to co chciałam:)))


Cała aż się czerwienię od tej świątecznej czerwieni:)))
I wiecie co? Zuza jak weszła wczoraj ze szkoły to buzię rozdziawiła i powiedziała:
"O jacie!!!"
W jej języku to zachwyt:) Pan Mąż też pochwalił z uśmiechem na ustach...HA!!!
Jeszcze muszę pomyśleć nad poduszkami na kanapę i coś na mały okrągły stolik stojący obok niej...ale nic na siłę. Poczekam aż coś wpadnie do głowy:)
Chcę Wam jeszcze pokazać na co wpadłam ostatnio w S.H. Kupilam tam kamizelkę z norweskim wzorem cała w przezroczystych cekinach:)))


Poodpruwałam to świecące dziadostwo i uszyłam podusię:)))


Leży sobie teraz na krześle wiklinowym i oczy moje cieszy!!!
Tak już prawie całkiem świątecznie w naszym mieszkanku się zrobiło:)
Jeszcze na momencik zabiorę Was do przedpokoju, a dokładnie do pierwszej jego części.


Zrobiłam serce z orzechów włoskich i Was też zachęcam do takiej zabawy:)
Wystarczy klej na ciepło, kawałek wstążki i fajna dekoracja wyjdzie:)))


Trochę może i pokraczny, ale mnie się podoba.
Z dużego pokoju dostała eksmisje większa latarnia. Nie miałam co z nią zrobić to postawiłam przy stoliku...
Światecznie też u Zuzki jest...ale to innym razem...


Mam nadzieje, że Was nie zamęczyłam zdjęciami:)))

W nagrodę odsyłam Was tutaj:

http://www.youtube.com/watch?v=UkitkF4rat8

***

Jeszcze jedno gdyby któraś z Was miała ochotę na moje fioletowe bombki to piszcie śmiało, chętnie oddam je w dobre ręce:)))