poniedziałek, 30 czerwca 2014

Kuchennie...

Weekend zleciał mi w dzikim tempie. Ani się obejrzałam jak poniedziałek mnie zbudził...
Po przebudzeniu musiał minąć dobry moment, aby zatrybić, że to wakacje!!!!
Szkoda tylko, że aura za oknem przeczy moim odczuciom:) Na to nie jestem w stanie wpłynąć, ale wkurzyć się wkurzyłam. Podobno całe lato ma być takie...i zgadzałoby się z tym co mówiła zawsze moja babcia: "jaka zima takie lato"... strach pomyśleć! Z wytęsknieniem czekam na sierpień, aby zacząć się pakować na urlop. Chyba mnie pokręci do tego czasu...
Aby zabić czas, szyje i maluję dla moich miłych Pań:)
Dzięki Ani z bloga "Brzezina moja" klik wróciłam do tematu kuchennego.


Uszyłam Ani trzy ściereczki do kuchni z grafiką.


Życzeniem Ani było, aby na ściereczkach była grafika przypominająca etykiety win.


Do ściereczek zamówiony był też serwetnik:


Na dzisiaj tyle by było, życzę wszystkim miłego poniedziałku, bo jak mówią: jaki poniedziałek taki cały tydzień:)

P.S.
Dziękuję za wszystkie polubienia na FB. Mam nadzieję, że pomalutku konto się rozbuja:) Dla chętnych klik

środa, 25 czerwca 2014

W letnim klimacie

Mamy lato!
Wbrew temperaturom mamy lato, kalendarzowe co prawda, ale lato:)
I mój dzisiejszy post będzie utrzymany w typowo letnim klimacie...


Taką patere zrobiłam, a raczej przerobiłam. Dałam jej drugie życie. Zakupiłam na starociach obdrapaną bide, ale widziałam w niej potencjał. Niestety nie mam zdjęcia sprzed liftingu...


Pracy miałam dużo przy niej, najwięcej problemu sprawiło mi usuwanie lakieru, te wszystkie zakamarki doprowadzały mnie do szewskiej pasji! Ale podoba mi się końcowy efekt - przyznam nieskromnie:)


A to cudne zdjęcie niestety nie jest moim autorstwem, jedyne co jest na nim mojego, to tabliczka z napisem "garden". Zamówiła ją u mnie Karola z bloga "Otuleni bielą" klik.
Szyłam też dla niej girlandę w stylu marynistycznym:


A tak prezentowała sie na przyjęciu urodzinowym jej synka w stylu marynistycznym:



I udało mi się wbrew aurze za oknem stworzyć małą namiastkę lata...

***

A teraz małe ogłoszenie:)
Po WIELU namowach Shabby shop ma swoje konto fanpage na Facebooku. Jest jeszcze bardzo świeżutkie:)
Pomogła mi w tym Ania z "Posolonych pomysłów" której bardzo, bardzo dziękuję!!!
Zapraszam serdecznie klik.
Będę wdzięczna za każde polubienie:)

wtorek, 17 czerwca 2014

Grafika

Jakoś mało "owocny" okres mnie dopadł...
Zamówień mam akurat niewiele, może to i dobrze bo pomysłów kompletny mam brak.
 Chyba wypaliłam się...
Mam takiego lenia, że aż boli!
Do każdej pracy zmuszam się na maksa, a jeszcze to uzupełnianie zdjęć blogowych...chociaż z tym, to jestem praktycznie na mecie. Zostało mi parę miesięcy z 2012r,  to sobie poradzę...tylko te chęci! 
Wrrr...
No to sobie ponarzekałam... ale nie pomogło:)
Pokarzę Wam co robiłam czas jakiś temu dla Pani Kasi. Często u mnie zamawia, co mnie niezmiernie cieszy:) Wielką radość sprawia mi jak klientka wraca.


Taką tacę zażyczyła sobie miła Pani...


...było też pudełko z przykryciem i mała komódka z szufladami.


I cały komplet razem:)
Pani Kasiu dziękuje, za ogrom cierpliwości i zaufanie!!!
A od jutra, jak tylko skończę zamówienie dla Ani, to czekają na mnie inne komódki dla pani Kasi do pomalowania...pokażę je w swoim czasie...
Wybaczcie mi, że tak mało dzisiaj napisałam, ale jakoś mi nic nie idzie...nawet słowa pisanego brak...

środa, 11 czerwca 2014

Wsi spokojna, wsi wesoła...


Zanim napisze słówko o moich ostatnich pracach, chcę wam BARDZO podziękować za słowa otuchy i wsparcia, pod ostatnim postem. Pomału wstawiam zdjęcia, ale uwierzcie mi, to jest tyle pracy...nie sądziłam, że będzie tak ciężko. Musze czytać każdy post uważnie i wstawiać odpowiednie zdjęcia do opisu, szukać ich w swoim katalogu, ale daje radę:) 
Powoli, ale idę do przodu...

***
Wracając do tematu posta uszyłam ściereczki kuchenne w stylu shabby. Parę osób o nie pytało, to siadłam do maszyny i takie powstały...



Nie będę męczyła Was zdjęciami wszystkich, ale jeszcze jedną pokażę:)


Zdjęcia zrobiłam tym razem na naszej działce.
Spędzamy tam bardzo dużo czasu w okresie letnim...jest tam taka cisza...tylko śpiew ptaków słychać z pobliskiego lasku...(no chyba, że Zuzka wskoczy do basenu z dziadkiem)


Miejsce samo zachęca do bywania tam, stąd pomysł na małą sesję:)


Uszyłam poduchy z pięknego naturalnego lnu...


Doszły mi nowe grafiki, między innymi fantastyczny kogut:) 
Troszkę go tu słoneczko rozświetliło...ale grafika mocna jest.

Tą skrzyneczkę drewnianą dostałam od Beaty, a latarenka oczywiście z odzysku zakupiona lata temu na starociach...


Ale to poduchy dzisiaj w roli głównej są:)
Kiedy zobaczyłam tę grafikę koguta, to od razu miałam wizję jej, na poduszkach lnianych. Ten len jest wyjątkowo piękny, gruby, zbity, no i kolor fantastyczny ma...



sobota, 7 czerwca 2014

No to sobie narobiłam...

Nie wyobrażacie sobie, co mi się przytrafiło na blogu!!!
W sierpniu minie mi dwa lata od kiedy zaczęłam prowadzić bloga. Od samego początku wprowadzałam zdjęcia z przeglądarki internetowej. Kopiowałam linka i wklejałam. Zapytacie pewnie czemu? Odpowiedź jest prosta, byłam zielona w tej dziedzinie i ktoś mi tak podpowiedział i tak robiłam... Teraz widze, ze miałam trochę więcej pracy przez to, ale nie wiedząc o innej możliwości bawiłam się tak jeszcze do niedawna...aż pozmieniały się zasady na tamtej stronie i zostałam z niczym! Dzięki Beacie wiem teraz, że jest INNY sposób na wprowadzanie zdjęć do postów, więc od dwóch miesięcy robię tak jak kazała:) 
Cała w skowronkach, nieświadoma nadciągających chmur śmiałam się z własnej dotychczasowej niewiedzy...do wczoraj bylo mi tak wesoło. Dostałam maila od życzliwej osoby, że nie widać na moim blogu żadnych moich zdjęć, a miła Pani chciała obejrzeć moje prace...
CO???? - pomyslałam i szybciutko zajrzałam na bloga i...pustka!!!!!!!!!
Sam tekst bez widocznych moich prac!!!!
Ryczeć mi się chce, bo mam teraz MASĘ pracy. Musze powrzucać ponownie zdjęcia na posty!!!!
 A ile jest tego to same możecie sobie wyobrazić!!!!!!!!!!!!!
Dobrze, że mam zbiór wszystkich zdjęć:)
Wczoraj naprawiłam wszystko do początku tego roku...i zostało mi jeszcze półtora roku!!! 
Buuu....
Nie wiem kiedy to ogarnę...
Póki co jade na działkę i pogrzeję sie na słonku, baterie naładuje...i od poniedziałku dalej do kompa...
Pożałujcie mnie troszeczkę:)))

SŁONECZNEGO WEEKENDU WAM ŻYCZĘ!!!

środa, 4 czerwca 2014

Mam i ja!

Na cotton ball chorowałam od dawna...
Jak to w życiu, zawsze była jakaś przysłowiowa dziura do zalepienia. 
Marzenie moje odsuwało się w tempie dzikim, od czasu do czasu oglądałam sobie tylko zdjęcia w necie...czułam się jak dziecko patrzące na lizaka przez okno wystawy...
Aż tu nagle Beata dzwoni, że będzie miała w sklepie COTTON BALL!!!!
Matko kochana, moje myśli biegły tysiące na minutę...a niech tam - pomyślałam i .... zamówiłam:)
I mam!!!!


Mam swoje własne, prywatne świecące kule!!!!
Od razu pozmieniałam zasłony co by ładniej wyglądały (kule znaczy się). W planach mam uszycie lnianych, jak ten ciemny beż kuli na zdjęciu, ale póki co wiszą moje pierwsze własnoręcznie uszyte zasłony, lat parę 
temu:)


Wybrałam sobie kolor taki najbardziej uniwersalny - jak dla mnie. W pokoju mamy dużo kremu, bieli, beżu, brąz też się pokazuje...myślę że pasują...
A jakie cudne światełko wprowadzają wieczorkiem:


Raz nawet przyłapałam Pana Męża mego jak siedział i mecz oglądał przy świecących kulach:)
Zuzce też bardzo się podobają, a że ona ma pokój w podobnych kolorach to i jej poświecą...kiedyś.
Póki co jestem WIELKĄ egoistka i świecą w salonie.


Musicie mi wybaczyć tyle zdjęć, ale ciesze się jak dziecko!
Z początku byłam bardzo zdziwiona, że różnią się kolorki kul po zaświeceniu, ale jest to tak ciepłe światełko, że wcale nie przeszkadza. Same porównajcie


Oczywiście nie byłabym sobą gdym przy okazji Cotton ball nie zakupiła u Beaty innych rzeczy.
Paterę i lampiony pokazywałam Wam w poście o balkonie, a teraz pochwale się szklarenką.


Już wcześniej ją widziałam, ale KTOŚ mi ją sprzątnął sprzed nosa a od Beaty usłyszałam, że już mieć ich nie będzie. Lament mój był straszny, wiec "spięła" się dziewczyna i załatwiła koleżance swojej najulubieńszej to cudo. Ale trzeba przyznać, że rzeczy ma śliczne w sklepie i ceny miłe...chociaż mój portfel ucierpiał BEATO!!! Ale kusi dziewczyna strasznie, tylko wysyła mi zdjęcia z nowym towarem, a ja jak ta sroka: chcę to, odłóż mi tamto...itd. No i mam pusty portfel i debet na koncie... ale kule mam...ale nimi to my się nie najemy:(
Dla zainteresowanych Cotton ball odsyłam do sklepu Beaty klik

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Kolorki

Czerwiec nam już zawitał, a za oknem plucha, zimno i tak jakoś ponuro...
Brr...
Nawet człowiek nie ma kiedy nacieszyć się ciepełkiem, nie wspominając o przesiadywaniu na balkonie. A propos balkonu - bardzo dziękuje Wam za tak życzliwe słowa!!! Przyznam, że sprawiły mi one bardzo wiele radości. Przez parę dni chodziłam parę centymetrów nad ziemią:) Bo o ile zrobić coś dla siebie, według własnego "czuja" jest proste, to co innego być ocenionym przez innych. To jest tak jak z rosołem - każdy z nas go gotuje, ale każdy ma swój niepowtarzalny smak...
Ale dosyć o mnie, skupmy się nad moimi miłymi Paniami:)
Dla Pani Emilii na taras uszyłam poduszki.


Miała być mięta i róż - oba materiały w kropeczki.


Na obrzeżach już wcześniej pokazywana lamówka:)
A w prezencie ode mnie girlanda do zawieszenia na tarasie



A dla siostry pani Emilii ten komplet:


Też z girlandą:)
W inne kolorki poszła Beata z bloga "Smak życia" .
Komplet zamówiony był z myślą o jej kuchni.


Musicie mi wybaczyć, ale z lenistwa wykorzystam zdjęcia, które pokazywałam jakiś czas temu.


Ale zdjęcia poszewek mam nowe:)


I wianek pleciony do tego też uszyłam.


Beata się śmieje, że to taki jej Green gate:))
Ale faktycznie materiał jest bardzo podobny.


Jak to mówią: dla każdego coś miłego...