Niedługo na świecie, pojawi się pewna mała, śliczna dziewczynka... w sumie to już na dniach:)
Jej mama - Ania poprosiła mnie o uszycie paru rzeczy, żeby ulepszyć i upiększyć jej pokoik...
Wszystko miało być w pastelach, padło na róż, miętę i delikatny akcent żółci (do tego koloru ma słabość pani Ania). Wszystko fajnie i ładnie brzmi tylko jak tu to wszystko połączyć, żeby smaku wyglądu nie zepsuć i funkcjonalne było??? Oj, miałyśmy prawdziwą burzę mózgu:)
Pokarzę Wam najpierw zasłony:
Góra jak widać różowa w kropeczki, mocowana do karnisza na szelkach. Dół miętowy, a miejscu połączenia różu z białym, doszyłam falbankę białą w żółte kropki:
Teraz widzę, że przy zakładaniu zasłon do zdjęć nie założyłam końcówki na karnisz... udajcie, że tego nie dostrzegacie! W końcu to nie karnisz jest tutaj w roli głównej...
Dół w mięcie w delikatne kropeczki.
Jak widać na zdjęciu były też podusie:
... uszyłam je ze wszystkich kolorów tkanin...
Organizer na łóżeczko też był w zamówieniu:
Z tyłu tkanina w kropki żółte, a do łóżeczka mocowany jest na białych tasiemkach, ale niestety nie mam już łóżeczka w domu (dzieci szybko rosną... nawet własne) i nie za bardzo jak miałam to wszystko wyeksponować... musicie sobie wyobrazić, że wisi na łóżeczku:)
I na koniec ochraniacz dla maleństwa:
...ach i jeszcze była maskownica na łóżeczko, ale nie mam jak jej pokazać...
Żeby Wam przybliżyć jakie ma ona zadanie, to pokażę Wam na innym zamówieniu:
To na tyle.
Wam dziękuję, że tu zaglądacie, a pani Ani za ogrom zaufania i życzę szczęśliwego rozwiązania:)