czwartek, 26 września 2013

Jesienne klimaty...


Pomału, każda z nas godzi się z myślą, że mamy jesień...
Na dworze pełna nostalgia i deszcz, a w domu? Coraz częściej wyciągam kocyk, ciepłe skarpety, dobrą książkę i herbatkę - tą koniecznie z sokiem z czarnej porzeczki...i świece, a raczej ich ciepły blask.
To taka moja namiastka kominka. I ogrzewam się przy tych migocących maleńkich płomykach...


W każdym kąciku domu, wesoło migają ciepłe płomyki...


Tą cudowną świecę w pięknym szkle dostałam od Moniki. Uwielbiam takie niespodziewane prezenty:)))
Po wypaleniu, będę miała piękny słój...a konik to z kolei prezent od Pauliny z bloga "Zielenie". Jest cudny prawda??? 
Wyciągam też dekoracje jesienne i muszę Wam powiedzieć, że bez żalu to robię. Jeszcze dwa tygodnie temu, miałam gęsią skórkę na myśl o pochowaniu letnich dekoracji, a teraz wydaje mi się to naturalne...taka kolej rzeczy...


Wczoraj usiadłam do maszyny i uszyłam poszewki na poduszki z grafiką bardziej jesienno-zimową.
Ważkę i motyla zastąpią ptactwo i zwierzęta leśne:)
Przynajmniej taki mam plan...


 Tutaj mamy puchacza, a tu chyba jastrzębia.


 A razem prezentują sie tak:


Ze zwierząt leśnych wybrałam jelenia:


i łosia


jest też myśl o wilku...
Mam nadzieje, że te zwierzaki godnie zastąpią swoich poprzedników - tych z letniego sezonu:)))


Dla tych co nie wiedzą, a pytają w mailach tutaj są moje wszystkie aukcje na Allegro.

A jak u Was przygotowania do jesieni???
Pogodzone jesteście z myślą o zmianach???


piątek, 20 września 2013

Kratki ciąg dalszy...



Po czerwonej krateczce przyszła kolej na błękitną...
Widać nie tylko mnie w głowie krateczkowo:)))
Najpierw czerwona kratka poszła pod nożyczki, a teraz błękitna. To dla Beatki ze "Smaku życia" zakupiłam parę ładnych metrów owej krateczki. Hasło było takie:
- Robimy kuchnię, uszyj coś! Chciałabym błękit...
I masz! A ty myśl:)
 Ale, że znamy się od roku i masę maili było, nie wspominając o rozmowach telefonicznych (nasze rodziny je uwielbiają) to wiedziałam, że to co mnie się spodoba, to przypadnie do gustu Beatce. Postawiłyśmy na błękit i biel...


Jedyne zdjęcia mojego szycia, to ściereczki do kuchni Beatki. Moje kuchenne okno jest maleńkie, dlatego nie miałam jak sfotografować zasłonek. Ale przybliżyć zdjęcia ściereczek mogę:)))


O! proszę jaki piękny ścieg ma moja nowa maszyn - ha :)))
Na resztę zdjęć zapraszam na bloga Beatki klik 
Szyjąc to wszystko, wpadłam ja sobie na pomysł (całkiem niespodziewanie), że może by tak do mojej kuchni zaprosić krateczkę??? Zakupiłam szybciutko materiał i uszyłam sobie malutką zazdroskę do mojego tyciusiego okna:


Materiał podobnie jak u Beatki połączyłam z bawełnianą koronką.


Do góry natomiast uszyłam tunel na patyczek...


I okno jakoś sie prezentuje:)))


Po wyprzedażach letnich przybyło parę skorup z błękitnym akcentem, to całość w mojej kuchni myślę wygląda nieźle:)))
 W TK maxxie trafiły mi się fajne ściereczki:


 A do kompletu zakupiłam filiżanki z cukiernicą


I tak myślę, że zrobił sie jeszcze całkiem letni klimacik:)))


A jak słoneczko jeszcze zaświeci to buzia sama się śmieje...


Tak sobie myślę, że dobry pomysł miała Beatka z tym błękitem, bo dzięki temu i u mnie jakoś jaśniej się zrobiło pomimo krótszych dni...

 Miłego weekendu Wam życzę!!!

***

Chcę Wam jeszcze podziękować za miłe komentarze jakie zostawiacie po swojej wizycie u mnie. 
Każde uwagi biorę sobie do serca:)
Witam też nowych podczytujących...

wtorek, 17 września 2013

Czerwona krateczka

Nie da się zaprzeczyć, że jesień już mamy.
Nie narzekajmy, tylko przyjmijmy ją z otwartymi ramionami, bo taka jest kolej życia - niestety. 
Po dobrym zawsze przyjdzie coś mniej fajnego. Ale jak na to spojrzeć szerzej to jest dobrze, bo dziwne by było gdyby lato trwało do listopada. Pamiętacie zimę? W kwietniu śnieg po kolana - to dopiero były anomalia! 
A nasza jesień jest, jaka być powinna, trochę słoneczka i deszczu - grzybki przynajmniej będą rosły:))) Uwielbiam jeździć na grzyby, zawsze wracam z pełnym koszykiem...mam w nim co prawda korę, mech, gałązki, szyszki...grzybów z pięć sztuk - jak już na nie wejdę, bo one przede mną się chyba chowają... Dlatego nie zawsze mnie zabierają na grzybobranie, bo mówią, że miejsce zajmuję. Sratata, ja myślę o walorach estetycznych, a nie o jedzeniu jak ONI! Potem jak przyjdą do mnie w okresie Świat Bożego Narodzenia to się dziwią skąd mam takie dekoracje - a z lasu mówię!
I pozostając w tematyce jesiennej uszyłam COŚ z czerwonej krateczki...
Żeby było weselej:)))


Do kuchni ściereczki z łapką i podkładką.
 Fartuszek niezbędny do kuchni - przynajmniej jak dla mnie bo zawsze jestem nieźle "uciapana"


Czerwona krateczkę postanowiłam połączyć z szarością. Pierwsze co mi przyszło do głowy to połączenie bieli i czerwieni, ale to jest połączenie oczywiste, a ja chciałam to przełamać, a troszkę też i z ciekawości i przekory:)
Czerwona kratka kojarzy mi się z sielskością, z wiejskim klimatem...i niezaprzeczalnie ze Świętami Bożego Narodzenia...a poza tym czerwień według mnie wnosi dużo radości do mieszkania...
Jak widzicie koszyczek na pieczywo lub na "przydasie" ubrałam w koroneczkę i serducho mu zaserwowałam...


A całość kuchennego kompletu prezentuje się tak:


Materiału starczyło, więc powstały też poduchy z podkładkami:


I co? Z taką jesienią można się zaprzyjaźnić - prawda???
Idę teraz kawkę sobie zrobić. Za oknem deszcz leje...może wejdę pod kocyk z dobrą książką...


piątek, 13 września 2013

W tematyce szycia

Pomalutku rozpracowuję moją maszynę:)))
Cieszę się nią jak dziecko prezentami w Wigilię.
Jeszcze raz Wam bardzo dziękuję za pomoc w podjęciu decyzji i rozwianie wszelkich wątpliwości. Pomógł mi też bardzo blog Ushii która ma ogromną wiedzę na temat szycia i podzieliła się w jednym swoim poście  wiedzą. Kto chętny może zajrzeć tutaj . Mnie to pomogło bardzo. Jak wiecie jestem w gorącej wodzie kompana, podejmuję bardzo szybko decyzje (czasami za to płacę łzami) i najpierw wybrałam maszynę bo mi się wygląd spodobał (jak to blondynka), a później dopiero szukałam potwierdzenia w opiniach na jej temat, że prócz wyglądu ma bebechy dobre:))) I okazało się, że ma to co według Ushii dobra maszyna mieć powinna. Wybrałam firmę JUKI ale nie skomputeryzowaną, bo bałam się, że mi szybko padnie. Ma 27 ściegów, ma obcinaczkę nici, podzespoły metalowe, ścieg szeroki, regulowany docisk stopki, automatyczne obszywanie dziurek (czego nie lubiłam robić), itp....
Jednym słowem jestem bardzo zadowolona, bo dołożyłam troszkę więcej pieniędzy i dostałam 10 dodatkowych stopek. Ha! teraz to ja sobie poszyję:))) 
Jak to wszystko opanuję oczywiście!
Ale jest bardzo cichutka i szyje się cudnie, aż się buzia śmieje.
Wiem, dziwiłyście się bardzo, że tak szybko ją kupiłam, ale raz, że zamówienie czekało, a dwa, że ja decyzję podejmuje jak już wspomniałam bardzo szybko. Wychodzę z założenia, że nie ma sensu żebym chodziła po sklepach i szukała czegoś jak i tak przed oczami mam to co mi już wpadło w oko - ze wszystkim tak mam:)
Więc kupiłam i cieszę się bardzo!!!
Pozostając w tematyce szycia, pokażę Wam co uszyłam zaraz po wyjęciu maszyny.
Pamiętacie Olę, która przysłała mi paczuszkę ze świecznikiem??? Jak nie to klik 
Olę poznałam na początku mojej przygody z blogiem. To dzięki niej uwierzyłam, że to co zaczęłam robić ma sens. 
Ola poprosiła mnie o pudełko na pierdułki krawieckie i igielnik.
I powstało takie "coś"


 Dzięki takiemu pudełku, można utrzymać porządek w swoich "przydasiach" krawieckich:)
Pudełeczko ma nadruk w środku, jak i na zewnątrz. A wszystko w utrzymane w tematyce szycia...
A igielnik, tak jak mówiłam to pierwsza rzecz uszyta na nowej maszynie:))


 I oczywiście pamiętałam o prezencie dla Oli. 
Była okazja, żeby się odwdzięczyć za miły gest z jej strony:)))
Myślałam, myślałam i wymyśliłam, że może szkatułka przypadnie do gustu...


 Pozostaje mi mieć nadzieję, że mój prezent chociaż w części da Oli tyle radości, jak mnie dał świecznik od niej...


środa, 11 września 2013

RADOŚĆ ☺☺☺

Już mi lepiej:)))
Dzięki Wam maszynę kupiłam w rekordowym tempie. Bardzo pomogłyście mi swoimi komentarzami i podpowiedziami. Dziękuję za każde słowo wsparcia, za maile i smsy, w których były i propozycje pożyczenia pieniędzy jak i maszyny do czasu zakupu nowej. Nie sądziłam, że spotka mnie tyle życzliwości!!! 
W tym przypadku sprawdza się powiedzenie "Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie"
BARDZO ZA WSZYSTKO DZIĘKUJĘ!!!
I nawet taki widok za oknem


nie jest mi w stanie zepsuć dzisiaj humoru. Ciesze się jak dziecko z nowej maszyny. I tak po cichutku przyznaję Wam rację, że po starej teraz nawet łzy nie uronię. Chociaż opanowałam dopiero 3 ściegi (reszta to dla mnie czarna magia), to buzia mi się śmieje bo cichutka jest bardzo i nie przegrzewa mi się - ha!!!
Nawet puste konto mnie nie przeraża tak jak było w sobotę:)))
***

A teraz pokarzę Wam część rzeczy które zrobiłam dla Pani Dagmary.
Głównym motywem miał być motyl...



Była taca i duża szkatułka na biżutki


Dzięki przegródkom łatwiej będzie posegregować biżuterię:)
Uszyłam też zasłony i małe zazdroski do okien, ale nie sfotografowałam ich - gapa ze mnie! Zorientowałam się "już" po wysyłce...
Jak widzicie na zdjęciu klatka z siatki też była zamówiona. 
Coś musi być na rzeczy, bo w ostatnim czasie sporo ich robiłam, a kolejne dwie mam w trakcie tworzenia...taki rzut był na siatki:)))
Woreczek na lawendę dostała Pani Dagmara ode mnie...


...serducho materiałowe też i zawieszka witająca gości


Pomęczyłam Was zdjeciami, ale bardzo podoba mi sie taki "motylkowy" komplecik:)))


A teraz zmykam uczyć się mojej maszyny:)))

sobota, 7 września 2013

I szlag trafił...

Zepsuła mi się maszyna...buuuu...
Szlag trafił wszystkie zamówienia!!!
Spalił się silnik, pedał, nadtopił przewód i wysadziło korki...dobrze, że dom z ogniem nie poszedł!
Wyłam jak bóbr!
Nie była stara, kupiłam ją parę lat temu, musiała mieć jakiś feler.
Podobno Łuczniki odeszły do lamusa. Niby produkują nowe, ale to nie to co było produkowane parę lat temu. W szybkim tempie muszę kupić nową. Myślę nad firmą JUKI, albo SINGER...sama nie wiem...
Proszę pomóżcie, jak się znacie bo ja jestem samoukiem szyjącym i nie wiem na co zwracać uwagę przy kupnie. 
Każda podpowiedź mile widziana:))))

czwartek, 5 września 2013

Z westernem w tle...


 Co komu w duszy gra - tak można śmiało napisać.
Ile osób tyle gustów, każdy lubi co innego. 
Jedni lubią komedie, inni wolą horrory (brr), a są też tacy którzy uwielbiają westerny. I taka właśnie osoba napisała do mnie maila z prośbą o poduchy z grafikami w stylu country. Tą tajemniczą osobą jest nasza Tynka klik. Justynka prowadzi bardzo ciekawego bloga, gdzie serwuje wspaniałe wypieki, robótki ręczne, decoupage, biżutki też tam znajdziecie...z resztą czego tam nie ma! Zastanawiam się czasem jak Ona to ogarnia przy dwójce malutkich dzieci...
Ale odbiegłam troszkę od tematu.
Zamówienie było złożone z myślą o mężu Justynki. To on uwielbia wszystko co jest w stylu country...



...włącznie z z westernami np: " Deadwood"
A jak western to i Indianie:)))


Na grafikę dostałam wolną rękę byle "zmieściła" się w tematyce. I dlatego dla psikusa poduszka z listem gończym:


A na niej...


...na życzenie Justynki, sympatyczne 'ksywki" małżonków:)))
 I w prezencie ode mnie


z myślą o nowym ich gniazdku - tabliczka witająca gości...
Wiem od Justynki, że paczuszka doszła dzisiaj, a co na to Pan Mąż? To już tajemnica Tynki:)))


A Wy jakie filmy lubicie???
Ja przyznaję się, że uwielbiam wyciskacze łez, ale i filmy akcji lubię...

poniedziałek, 2 września 2013

Tydzień pełen niespodzianek...



Mój zeszły tydzień to same niespodzianki!
Od poniedziałku się zaczęło...
Siedzę ja sobie w domku z moją Zuzą, gdy nagle dzwoni domofon. Pytam sie grzecznie 
- Kto tam?
- Poczta - odpowiada głos.
Dziecię moje kochane, patrzy sie na mnie podejrzliwie i pyta:
- Co znowu kupiłaś???
"Cerber mały" myślę sobie "jak nic tatuś ją podpuścił!"
- Nic - odpowiadam niewinnie - i szukam w myśli szybko "co ja kupiłam... o czym zapomniałam..."
Pukanie do drzwi rozwiało moje rozmyślania. Przede mną miły pan (nawet przystojny) paczuszkę mi wręcza i o autograf prosi:)
Zuza patrzy na mnie podejrzliwie i pyta:
- No i co tam masz?
- Pudełko - odpowiadam niewinnie...
Przejęło dziecię moje pakuneczek i zaczęło rozrywać papier. Zdążyłam tylko przechwycić liścik z nadawcą.
 I już wszystko wiedziałam!!!
Zuza w szale wyciągania rzeczy z tony papierzysk, uśmiech miała na ustach jakby małe dziecko na widok lizaka:))) I jaki był szeroki ten uśmiech tak szybko zgasł,a tekst który jej sie wyrwał brzmiał tak:
- O rany! Znowu staroć!!!
I straciła całe zainteresowanie paczką. No moje szczęście he, he...Teraz ja stałam nad paczuszką i trzymałam w ręku cudną przepiękna filiżankę


Jest po prostu piękna♥♥♥
Wykonana z tak delikatnej porcelany


Ale to nie wszystko co było w pudełku.
Wygrzebałam jeszcze...nim zdążyłam nazwać to coś w myślach moje nabzdyczone dziecko wyrwało mi to z ręki mówiąc:
- Jacieeee! Ja to chcę!!!
"Sratatata" myślę sobie "guzik z pętelką dostaniesz", ale patrzę a tam w środku liścik "DLA ZUZY" pisało.
I wówczas upewniło mnie to co przeczytałam na pudełku. To mogła być tylko Beatka klik.  To Ona zawsze podsyła przeróżne cacuszka do Zuzinego pokoju:))) Nie wiem jak to robi, ale zawsze jest to strzał w dziesiątkę! Tym razem Zuza dostała sowę:


Wpasowała się idealnie:)))
Moje dziecię ponownie zainteresowało się paczuszką. Jak by było mało tego co dostałyśmy to jeszcze znalazłyśmy przecudnej urody ptaszki:


Są tyciusie i tak piękne...


Betka nie byłaby sobą gdyby nie dorzuciła serwetek nad którymi ja sie roztkliwiałam u niej na blogu


Teraz jedyne co mi przychodzi do głowy to powiedzenie:
"MAM I JA"
Dziękuję to za mało Beatko!!!!
I jak ja się teraz zrewanżuję???
Niełatwy orzech do zgryzienia mam...
"Szczęśliwy" tydzień miał też dzięki Beatce mój Z. Pisze w "szczęśliwy" w cudzysłowie bo jak tylko wrócił po pracy Zuzka skoczyła do niego i zaczęła przed nosem wymachiwać mu sową tak, że mało wzroku nie stracił a ja dodałam swoje trzy grosze pokazując filiżankę.
Spojrzał na mnie i na Zuzę i pyta:
- Gdzie Ty tą filiżankę zmieścisz???
A ja na to:
- Też myślałam i doszłam do wniosku, że jedziemy do Ikea po witrynkę!!!
- O Jezu!!!
Mało co by nie upadł na podłogę gdyby nie ściana!!! Biedny Pan Mąż mój...
W kolejny dniu przyszła kolejna paczuszka. Tym razem wiedziałam, że ma przyjść i czekałam z niecierpliwością na nią. 
Otóż wygrałam ja candy u Eweliny z bloga My Passions, My Life klik


Piękna Pani Króliczkowa nam się trafiła:)))
I w tym wypadku moje dziecię kochane, które mając 11 lat i jest niewyobrażalnie DOROSŁA, natychmiast po rozpakowaniu paczuszki zabrała ją do swojego pokoju:)))


Razem z sową tworzą niezły duet:)))
Bardzo Wam dziewczynki za te prezenty dziękuję!!!!

***

A teraz wiadomość do aldia arcadia  czekam na maila z adresem kochana!!!


niedziela, 1 września 2013

Wyniki rocznicowego candy


 I przyszedł ten moment...
Mój roczek stuknął!
Jednym słowem jestem starsza o rok doświadczenia w blogowym świecie:)))
I mądrzejsza też jestem:)
Ilość osób które złożyły chęć wzięcia udziału w mojej zabawie, przeszła moje oczekiwania!!!
186 osób!!!
Nie wierzyłam oczom, jak liczba osób powiększała się z dnia na dzień.
Wnioskuję jedno a mianowicie, że poszewki które zdecydowałam się przeznaczyć na zabawę spodobały się:) Cieszy mnie to bardzo.
Poznałam masę niezwykle twórczych osób. Starałam się zajrzeć do każdego:) I muszę powiedzieć, że były to bardzo miłe odwiedziny dla oka jak i dla duszy:)
Pozostaje mi wierzyć, że chociaż część osób zostanie ze mną na dłużej...
 Ale do rzeczy!
Żeby wyniki candy były wiarygodne, zdecydowałam się już po raz kolejny na skorzystanie z internetowej maszyny losującej. Dla chętnych klik.
Podliczyłam głosy, odjęłam dodatkowe komentarze i:

Wypadło na osobę z numerem 31.
Do szczęśliwej osoby (mam taką cichą nadzieję) pojadą poszewki 


a jest nią:


GRATULUJĘ KOCHANA!!!!

Pozostałym osobom dziękuję za zabawę.
Dzięki Wam wiem, że ma to jakiś sens.
Bardzo doceniam to, że wpadacie do mnie w wolnej chwili i zostawiacie tak miłe słowa.

DZIĘKUJĘ ♥♥♥