Dopadło mnie chyba przesilenie jesienne...na nic nie mam siły...
Nawet myśli nie mogę poskładać, dlatego wybaczcie mi, ale dzisiaj mało pisania a więcej zdjęć będzie.
Szkatułka pokaźnych rozmiarów powstała przy okazji innych malowanych drewienek. Leżała tak sobie dobrych parę miesięcy na półce, aż w ubiegłym tygodniu przeprosiłam ja i pomalowałam.
Jest naprawdę spora. Wiele się w niej zmieści. Mam podobną i stoi na komodzie w przedpokoju a w niej szczotki, pasty i ściereczki do czyszczenia obuwia. Zastosowań może być wiele...
Pójdzie pod młotek na moje aukcje na Allegro - kto nie wie zapraszam tutaj , a można też wejść z bocznego paska na moim blogu.
Uszyłam też dla pewnej miłej osóbki poszewki.
To Joasia z bloga "uwielbiam czarować" będzie ich właścicielką klik.
Pomysł na nie wziełam z ksiażeczki którą dostałam właśnie od Joasi. Pokazywałam te poszewki niedawno, ale w innej kolorystyce. Jak je Joasia zobaczyła, szybciutko skrobnęła maila i zamówiła dwie sztuki.
Jedną dostała ode mnie w prezencie za miły gest w postaci książki:)))
Przyznam, że jest jest przy nich troche pracy, a przy tym moim obecnym "nic mi się nie chce" szyłam je, nie uwierzycie - prawie cały dzień!!!! Prułam, szyłam, klęłam jak szewc...ale skończyłam.
Dzisiaj poszła paczuszka...
Kolor ich jest tak uniwersalny, że mogą spokojnie służyć cały rok.
I jeszcze inne szkatułki w stylu shabby chic
Mogą służyć w parze, ale i z osobna:)
Też pójdą pod młotek:)
Może a nuż znajdą właściciela...
Coś tam jednak naskrobałam...
Teraz zmykam do kuchni bo Zuzka przyjdzie lada moment ze szkoły i będzie się domagała jedzenia - głodomór jeden!