poniedziałek, 29 października 2012

Hurra!!!


Udało się! Wreszcie je mam!!! Od jakiegoś czasu chodziło mi po głowie "papierowe słoneczko" - widziałam je na wielu blogach i ąż mnie skręcało z zazdrości, że ja takiego nie posiadam. Problem był jeden, mianowicie nie miałam pojęcia jak się do niego zabrać. Na pierwszy rzut oka, niby nic trudnego, ale jak człowiek wejdzie dalej w temat to już do śmiechu ... 
Odłożyłam problem głęboko do szafy i zajęłam się czym innym, podejrzewam, że byłby tak dalej gdyby nie sobotni ranek, który zwalił mnie z nóg. Mam na myśli widok za oknem!!!
Jezu, w jakim ja byłam szoku jak podniosłam rolety... Jednym słowem śnieg, śnieg....


Mój balkon, piękny jesienny, zamienił się w zimowy:)))
A moje pelargonie, moja duma...zostały przykryte pierzynką śniegową!!!


 O jak się wściekłam, zimę to ja lubię i owszem ale w swoim czasie!!! Jesień jeszcze na dobre się nie zadomowiła, a tu zima się panoszy!!!
Myślę sobie nie, coś trzeba zrobić, chociaż dekoracją domu przywołać jesień i przypomniałam sobie o moim nie udanym słoneczku. Dalej w półce grzebać zaczęłam... I zabrałam się do roboty, myślę sobie, że tym razem nie poddam się. I... udało się, jestem z siebie dumna, bo mam teraz swoje własne słoneczko:)))


Wisi sobie w przedpokoju i uśmiech na twarzy wszystkich wywołuje (jak to słoneczko).
Warto było się pomęczyć!!!!

środa, 24 października 2012

Szyję, szyję i jeszcze nie ma dość ;)

Cały czas siedzę przy maszynie, ale naprawdę nie mam jeszcze dość!!!
Cieszę się, że moje wypociny się podobają i że przez to wywołuję uśmiech na czyjejś twarzy. Nie mam na myśli tutaj moich domowników, a to dlatego że dom mój jest zapuszczony... że pożal się Boże...!!!
Ale co tam, posprząta się w wolnym czasie (jak tylko taki przyjdzie).
Ale dosyć użalania, czas teraz na dalszy ciąg pokazywania, przy czym siedziałam do tej pory, mam na myśli zamówienia. 
Na pierwszy plan idzie zamówienie Pani Angeliki - przesympatyczna kobietka, pozdrawiam!!!
Pani Angelika zamówiła poszewki i pudełko dla siebie i tutaj było kolejne wyzwanie. Chodziło o to żeby na poszewkach i pudełku był napis taki jak na komodzie u Pani Angeliki. Dostałam zdjęcia ...


...i zabrałam się do pracy :)
Pokarzę najpierw pudełeczko:


a teraz poszewki ( to zdjęcie przesłała mi Pani Angelika)


Zamówione też było mniejsze pudełeczko/szkatułka dla koleżanki Pani Angeliki z myślą o prezencie:



I na koniec jeszcze inne poszewki (lniane), tym razem dla siostry Pani Angeliki:


Rzeczywistość chyba nie rozczarowała, moje prace widać się spodobały, bo zmówioną ma jeszcze jedną poszewkę i małe pudełeczko z tym samym motywem co na komodzie. Ale zdjęcia innym razem bo jeszcze się do tego nie zabrałam:)

Miłego dnia:)

.

piątek, 19 października 2012

Jesień zapukała i do mnie...


No właśnie, jesień w końcu i do mnie zapukała. Dobrze, że to nie ta życiowa, przed taką będę się broniła jeszcze długo ;)
Za oknem piękne słoneczko i wierzyć się nie chce, że niedługo Wszystkich Świętych!!! Ale czasu nie da się zatrzymać i tylko po dzieciach widać jak ten czas zasuwa!!! Do niedawna dziecko moje kochane we wszystkim się ze mną zgadzało, a teraz na każdy temat ma swoje zdanie. Nigdy nie miałam z nią problemów wychowawczych, zawsze była grzeczna, wszystko jej można było wytłumaczyć, pięknie się odzywała, a teraz, szkoda gadać!!! Podmienił mi ją ktoś!!!
Pamiętam jak miała 3 latka, stałam z nią w kolejce w sklepie spożywczym ( było lato) , a muszę wam powiedzieć, że węch to ona miała zawsze lepszy niż pies policyjny. I nagle słyszę:
- Mamuś, a czemu ta pani tak nie pachnie???- (zwróćcie na formę nie pachnie')
Myślałam, że pod ziemię się zapadnę (ale miała rację). Wyszłam ze sklepu i tłumaczę, że nie wolno tak mówić, bo można czasem kogoś obrazić, a ona na to:
- Czemu, miałam tak nie mówić, jak tak było? Mówiłaś że nie wolno kłamać!
I masz, myślę sobie, chciałaś wychować grzeczne dziecko to masz!!!
A teraz moje kiedyś grzeczne dziecko w sytuacji kiedy coś niezbyt ładnie pachnie mówi:
- Ale jedzie!!!!
Ale jak zwykle odbiegłam od tematu, miało być o jesieni a skończyło się na dziecku :)
Wracając do jesieni, to zakupiłam parę małych dyń i poukładałam na balkonie. Mam śliczny jesienny balkon, razem z wrzosem dynie tworzą piękną całość.



Od razu Wam pokarzę co zrobiłam dla Anety. Zamówiła u mnie wianek który będzie zwieszony w oknie kuchennym. Aneta ma kuchnię w kolorze pomarańczu i brązu. Pomyślałam, że będzie ładnie jak połączę ciepły żółty, pomarańcz i zieleń. No i zaczęło się polowanie na odpowiednie materiały... Bardzo nie lubię robić czegoś na siłę, szukałam, szukałam aż w końcu znalazłam odpowiednie kolory:


I wyszedł, śliczny jesienny wianek :)
Aneta zamówiła też klatkę, i postanowiłam zrobić z zamówionymi rzeczami sesję na balkonie:


Wszystko tak ładnie się wkomponowało w mój balkon, że chyba moja klatka dostanie eksmisję na balkon:)
 Zręsztą zobaczcie sami:


Pokaże Wam jeszcze przy czym siedziałam od dłuższego czasu. Na pierwszy plan pójdzie zamówienie Pani Martyny, oczywiście znalazła mnie przez Allegro. 
Miały być to trzy poszewki o wymiarach 60/60cm. e-mailem ustaliłyśmy nadruki i oto efekt:


Zdjęcie może nie udane, ale słońce zaglądało do okna ;( Ale uwierzcie mi na słowo, efekt końcowy super.
I co najważniejsze Pani Martyna zadowolona ;)))
Następne poduchy szyłam dla Pani Edyty, znalazła mnie podobnie jak Pani Martyna.
W tym zamówieniu, poszewki też w stylu Shabby miały być białe o wymiarach 40/40cm :


Moich prac nie koniec, ale myślę że na dzisiaj wystarczy. Lecę myć okna.

Pozdrawiam wszystkie wymienione dzisiaj klientki i dziękuję za miłe słowa i Waszą cierpliwość!!!

środa, 17 października 2012

Saszetki lawendowe i różane


 Odkąd zamieściłam woreczki na lawendę które zamówiła u mnie Ola, wszyscy mnie pytają kiedy zrobię takie na sprzedaż. Pomiędzy szyciem a malowaniem cały czas myślałam jak by je ugryźć:) Poszperałam w internecie i... znalazłam pomysł na ładne i jednocześnie tanie saszetki z lawendą i różami.


Od razu chętnych było na nie :) Pierwszą zainteresowaną była moja Zuzka. Córuś moja kochana wybrała sobie saszetki z zapachem lawendy, mamie dałam wypełnione różami, siostrze przypadły saszetki z lawendą i różami... Myślę, że wystawie je też na Allegro, bo przecież każdy z nas lubi się otaczać pięknem, tym bardziej, że są naprawdę taniutkie.

Zapach z nich wydobywa się naprawdę intensywnie, pachnie w całym domu, nie wspomnę już o moich dłoniach :))) Psina moja kochana chodziła wczoraj po domu i cały czas kichała!!!
Na tym kończę bo siedzę przy półce którą kupiła sobie Ilonka, a ja mam za zadanie tchnąć trochę życia w nią;) Już i tak obiecany termin odbioru minął i nie chcę pogarszać sytuacji bo od Ilony dużo zależy (myślę że Ona wie co mam namyśli) Pozdrawiam Cię kochana!!!

Was też oczywiście ściskam mocno :)))

niedziela, 14 października 2012

Nowe wyzwania...

Jakiś czas temu pisałam, że praktycznie nie odrywam się od igły i pędzla. Stało się to za sprawą moich klientek które zasypały mnie zleceniami, z czego broń Boże nie użalam się:). Bardzo lubię takie wyzwania, tylko doba jest zdecydowanie wtedy za krótka!!! Jestem taką bestią, która jak sobie coś wymyśli to musi to mieć już! Odnosi się to do rzeczy które mają służyć mnie, jak i do przedmiotów które są przeznaczone dla kogoś.
Zamówienia sypnęły się wszystkie w jednym czasie i siedziałam tak całe dnie (dosłownie) przy maszynie i pędzlu. W pewnym momencie doszło do tego, że moje dziecko jadło na obiad zupkę z papierka!!!
Jeżeli myślicie, że to była to dla niej kara to jesteście w błędzie. Zuzka była zachwycona!
Jadła z takim apetytem, a na koniec zapytała:
- Jutro też będzie taki obiad?
- Boże broń!!! - odpowiedziałam
-Szkoda - mówi - A nie możesz takiej pomidorowej ugotować? - pyta.
I masz (myślę sobie), i od razu przypomniały mi się moje godziny spędzone w kuchni przy przecierze z działkowych pomidorów. Człowiek dnie całe spędza przy wekach żeby było smacznie i zdrowo,a dziecko mówi, że zupka z papierka jest smaczniejsza!!! Niewdzięcznica jedna!!!
No więc, wracając do tematu to część prac jest już wysłanych, druga część czeka na akceptację klientek.
Do póki nie dostanę "cynku", że prace dotarły do klientek nie będę zamieszczała ich zdjęć (żeby nie zapeszyć). Na pocieszenie pokażę zdjęcia wcześniejszych prac.
Na pierwszy rzut idą  poszewki:



Tutaj chciałam Wam pokazać komplet który kiedyś zamówiła u mnie Pani Wanda: taca, podkładki
 pod kubki i poducha - mój ulubiony motyw ;)


Z kolei ten zestaw przeznaczony był pod młotek na Allegro:


I okrągłe pudełka których dawno już nie zamawiałam i chyba muszę naprawić ten błąd:


Te rameczki z kolei długo leżały i czekały aż wpadnie mi do głowy pomysł na nie. Kupiłam je bo bardzo spodobała mi się ich faktura, ale był jeden problem - były w kolorze czarnym. Na początku powkładałam do nich zdjęcia, ale to nie było to. Zdjęcia poszły z powrotem do albumu, a ramki do głębokiej szuflady. Leżałyby tak zapomniane gdybym nie szukała kolorowych tasiemek (zakupionych też zresztą jakiś czas temu). Pomysł zrodził mi się w głowie natychmiast, postanowiłam je potraktować pędzlem, a w środek włożyłam materiał ozdobiony transferem.
I co, może być?



Na koniec muszę Wam pokazać mojego storczyka, zakwitł po półtora roku od przesadzenia!!! (fimery miał najwyraźniej jakieś). Patrzę tak sobie na niego i myślę, że warto było czekać:)
W tle widać moje zasłonki, uszyłam je sobie w chwili kiedy nie miałam kompletnie żadnych zamówień, krótko mówiąc z nudów. 
Wiem, wiem, straszna ze mnie chwalipięta!!! Ale to już ostanie zdjęcia;)



DO ZOBACZENIA :)))





środa, 10 października 2012

Blask świec


Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam spędzać jesienne zimne wieczory przy blasku świec.
Wtedy kiedy za oknem wieje zimny wiatr i pada jesienny deszcz ich migoczące światełka ocieplają dom i wprowadzają miły nastrój. 
Świat dzisiaj jest tak zabiegany, że po dniu spędzonym w pracy i na zajęciach po za nią, miło jest wypić wieczorem lampkę dobrego wina i obejrzeć dobry film czy poczytać fajną książkę. 
Nie wiem jak Wy, ale ja wybieram ten drugi wariant (zawsze tak miałam), czego mój mąż i córka nie potrafią zrozumieć ;(((
Pamiętam jak parę lat temu, przyszłam z pracy baaaardzo zmęczona tak, że nie miałam siły nawet zgrzać sobie obiadu, położyłam się pod kocyk z książką i ciepłą herbatką i na to wszedł mój Z. (wiedział już wcześniej jaki miałam dzień). Wszedł do pokoju i spojrzał na mnie jak na dziwoląga jakiegoś i mówi:
- Mówiłaś, że jesteś zmęczona, a książkę czytasz!!!
Dyskusja się taka rozwiązała, że szkoda gadać :)
Ręce mi opadły, wiedziałam wtedy, że nie przepada On za książkami, ale nie miałam pojęcia, że aż tak bardzo!!!
I moje dziecko (kochane zresztą), ma to samo jak tatuś!!! Nie uwierzycie, ale jak zaszłam w ciążę odrzucało mnie totalnie od czytania czegokolwiek!!! No i jest efekt - pytam się:
- Córcia, a co byś chciała na prezent?
A moje dieciątko kochane z przejęciem mówi:
- Tylko nie książkę!!!!!
I masz, wypisz wymaluj tatuś!!! Zarazy jedne!!!
Wracając do tematu, to namawiam na takie miłe i nastrojowe wieczory przy blasku świec, naprawdę można odpocząć. 


Bardzo lubię Eustomę, tą konkretnie dostałam od mojej koleżanki Oli. Przyszła kiedyś na kawkę i przyniosła mi kwiaty. Stwierdziła, że na poprawienie humoru bo jak mówi:
- Musimy o siebie zadbać, bo nikt nie zrozumie kobiety lepiej niż druga kobieta.
-Święte słowa- odpowiedziałam
Swoją drogą miły gest, za niewielkie pieniądze, ale uśmiech na twarzy zagościł:)))
Dziękuję Ci Olu!!!!!



W naszym domu zawsze jest zapas świec i podgrzewaczy.



Nie wyjdę z Ikei bez takich rzeczy, zachęcam Was do tego. Przy blasku świec każdy wieczór jest magiczny, a dom staje się przytulniejszy:)))

Nieważne w czym położymy taki podgrzewacz, może to być szkiełko, mały słoiczek obwiązany koronką czy stare foremki do babeczek, ważne że świecą!!!
Ja wykorzystuję wszystko co mam pod ręką, dodaję mech, stare gazety, sznurek, trochę koronki...

Miłych jesiennych wieczorów Wam życzę:)))

środa, 3 października 2012

W tak zwanym międzyczasie...

Skapnęło mi troszkę zamówień na szycie z czego bardzo się cieszę. Małymi kroczkami z wszystkim się wyrabiam... 
 Oczekującym dziękuję za cierpliwość :) a Wam w  następnym poście pokażę moje wypociny...
W między czasie, postanowiłam zamieścić zdjęcia rzeczy, które niedawno zamówiła u mnie przesympatyczna Pani Kamila. Mam to szczęście, że do tej pory (odpukać) trafiają mi się sami mili klienci. I co najbardziej mnie zadziwia, to ich pełne zaufanie do moich pomysłów. Zawsze słyszę:
- na pewno coś ładnego Pani wymyśli...
albo
- zdaje się na Pani gust...
BARDZO ZA TE MIŁE SŁOWA I ZAUFANIE DZIĘKUJĘ!!!!
 Najpierw pokarzę szkatułkę, jej przeznaczenie to prezent dla młodej pary:



 Następna pod pędzel poszła cukiernica ozdobiona też metodą decoupage:


 Efekt końcowy na tyle zadowolił Panią Kamilę, że przyniosła do przemalowania następną "pierdułkę" i zamówiła do tego szkrzyneczkę na szpargały też do kuchni:


Małe pojemniki na sól i pieprz też przerobiłam.
Tak mi dzisiaj idzie szybko to pisanie, że pochwalę się jeszcze co uszyłam dla równie miłej Kasi (chociaż myślę, że paczuszka jeszcze nie doszła).
 Kasia poprosiła mnie o uszycie serduszka od jej synka dla babci i o woreczek na "skarby" dla dziewczynki. I tutaj też miałam całkowicie wolną rękę co do ostatecznego wyglądu zamówionych rzeczy.
Kasiu dziękuję za pełne zaufanie :)))


Pozdrawiam Was słonecznie!!!!